Artur Binkowski w ostatnim czasie nie mógł narzekać na brak zainteresowania ze strony wielu federacji. Zwłaszcza tych freak-fightowych, ale olimpijczyk z Sydney raz po raz zapewniał, że za żadne pieniądze nie zamierza przyjąć freakowej walki. Jego kibicom mogło się wydawać, że to oznacza brak jakichkolwiek szans na kolejną walkę "Binia", jednak nagle pojawiła się szokująca wiadomość! Binkowski jeszcze we wrześniu, a dokładnie 30 września w Koninie podczas gali Fight Rose 4, ma stoczyć pożegnalny pojedynek!
Pożegnalna walka Artura Binkowskiego
Federacja Fight Rose oficjalnie ogłosiła walkę wieczoru wrześniowej gali, a rywalem Binkowskiego ma być... właściciel organizacji, Remigiusz Tkaczyk. "Remo" podobnie jak olimpijczyk pochodzi z Bielawy i w rozmowie ze Sport.pl zdradził, że zna pięściarza jeszcze z dzieciństwa. Dzięki temu udało mu się przekonać Binkowskiego do powrotu na ring, a pomocna była też formuła. Pożegnalna walka Binkowskiego odbędzie się na zasadach boksu, co bardzo mu odpowiada, bo nie chciał on bić się w MMA.
"Artur Binkowski, który odrzucił propozycje walk w innych, większych federacjach za ogromne sumy, wybrał naszą galę, by pożegnać się z ringiem. "Ostatnia wojna białego orła" będzie nie tylko walką wieczoru, ale i historycznym momentem dla całej polskiej sceny sportów walki. Nie możemy przegapić tej chwili, kiedy były olimpijczyk stanie do ostatniej walki swojego życia. To będzie wieczór pełen pasji, determinacji i niesamowitej energii. Czy jesteście gotowi na takie emocje?" - poinformowało Fight Rose w mediach społecznościowych.