Bokser utknął w Karkonoszach razem ze swoim psem z powodu wielkiej śnieżycy, która złapała ich w jednym ze schronisk na szlaku. Chwile grozy opanowali ratownicy górscy. GOPR zwiózł Szpilkę i jego zwierzaka, a sam sportowiec "pochwalił się" tym w mediach społecznościowych.
Zawodnik nie spodziewał się jednak aż tak dużej fali hejtu. Jego fani podeszli do niego krytycznie i wręcz wzywali do tego, by zapłacił za całą akcję ratowniczą. Takiej konieczności nie widzieli pracownicy GOPR-u.
- Nie wystawiamy rachunków za akcje ratunkowe, nie ma takiej możliwości prawnej. Jesteśmy od ratowania niezależnie od okoliczności. Uznaliśmy, że istnieje konieczność ewakuacji. Warunki pogarszały się i trzeba było podjąć decyzję, gdyż późniejsze działania mogły być niemożliwe - tłumaczył dla portalu Money.pl, Sławomir Czubak, który jest naczelnikiem Grupy Karkonoskiej.
"Szpila" po raz kolejny wrócił do tematu - tym razem w dużo bardziej emocjonalnym poście. Na swój fanpage wrzucił wideo z GOPR Karkonosze, które przedstawia turystów, wchodzących na Śnieżkę w bardzo trudnych warunkach (wiatr wiał z prędkością ok. 100 km/h).
- Jak widać nie tylko ja miałem problemy... Ciekawe czemu się o tym nie mówi... Co roku, mnóstwo ludzi potrzebuje pomocy i nikt im beretu nie ryje. Mam prawo otrzymać wsparcie, jak każdy z Was - pisał Szpilka.
Mimo to, krytyka dalej spływa na niego - i to ze zdwojoną siłą. - Czwarty stopień lawinowy... Przestań się kompromitować, daj przykład rozsądku, a nie głupoty - brzmi najpopularniejszy komentarz, na który zareagowało ponad 400 osób.