"Super Express": - MMA to będzie nowy etap w twojej karierze?
Artur Szpilka: - Na razie nic nie jest jeszcze klepnięte, ale wstępnie jestem już dogadany. Boks jednak zawsze będę kochać, to jest całe moje życie. Robię to od 14. roku życia i ciężko powiedzieć, że się nagle obraziłem na wszystko. Obraziłem się tylko na te poza ringowe aspekty boksu.
- To będzie jednorazowa przygoda, czy romans na dłużej?
- Nie oszukujmy się, to nie jest żadna tajemnica - ja nigdy nie będę jakimś tam znakomitym zawodnikiem MMA. To są przecież lata treningu, wiem to po sobie i boksie. Jest jednak dużo gorących nazwisk w MMA, ale nie takim stricte MMA, bo ci to mnie wykręcają jak śrubeczkę, ale jest kilku bokserów, z którymi mam konflikt i dlaczego nie mielibyśmy tego zrobić w innej federacji? Taka typowo uliczna walka, ale z zasadami. Jeżeli jest na to popyt, to czemu nie?
Każdy sparing to wojna! Cieślak podkręca tempo przed walką o pas
- Mówisz, że nie masz w sobie ognia i dlatego robisz przerwę od boksu. W MMA ten ogień się pojawi?
- Na pewno byłby to jakiś inny bodziec, coś nowego, zupełnie coś innego. Inne możliwości, ale czy ten ogień się pojawi, to teraz trudno mi to powiedzieć. W ostatniej walce trafiłem pierwszym ciosem, chłop leży i ja nie wiem, co dalej robić. To o czymś świadczy. Trzeba albo dać sobie spokój, albo poczekać aż to wróci, bo ja nie pamiętam u siebie, żebym trafił rywala, on pada i ja nie lecę, by go zatłuc. W tej kwestii jest coś nie tak i nad tym trzeba się zastanowić.
- Celujesz tylko w poważnych rywali w MMA, czy po głowie chodzą ci też walki z freakami?
- Na ten temat na razie nie chciałbym się wypowiadać.
- Ale w boksie masz chyba jeszcze coś do zrobienia. Chociażby rewanż z Łukaszem Różańskim?
- To jest jedyna rzecz, ale na zupełnie innych zasadach. Nie ma mowy, by to wyglądało tak, jak wtedy za pierwszym razem. Na pewno jednak nie będę czekał nie wiadomo ile.
- Na jakim etapie życia w ogóle teraz jesteś? Na pierwszym miejscu narzeczona i ukochane psy, ale co dalej?
- Co dalej? Cały czas sobie odpowiadam na to pytanie. Nie jest tak, że ja już wiem, w którą stronę zmierzam. Cały czas szukam odpowiedzi. Jak znajdę, to wtedy będziesz mógł to po mnie zobaczyć. Bo u mnie to jest bardzo proste - albo białe, albo czarne, nie ma nigdy niczego po środku.
Wstrząsająca historia! Świetny pięściarz żyje w skrajnej nędzy, ta reakcja chwyta za serce [WIDEO]
- Te ciężkie chwile, czyli depresja, już za tobą, prawda?
- Na całe szczęście to minęło. Zawsze mówię, że po burzy wychodzi słońce. Jest dobrze i oby tak było dalej.
- To teraz porozmawiajmy o tym, na co tak bardzo czekasz, czyli o walce Michała Cieślaka o mistrzostwo świata. Jak widzisz jego walkę z Lawrence'em Okoliem?
- Bardzo pozytywnie. Rywal jest oczywiście bardzo niewygodny, ma super warunki, potrafi boksować, z walki na walkę jest coraz lepszy, ale na przeciwko stanie dokładnie taki sam zawodnik. Michał też ma piekielnie mocny cios, super psychikę, to jest morderca o twarzy mordercy. To będzie starcie dwóch bombardierów, dwóch pewnych siebie kozaków. Michał zrobi wszystko, by wygrać tę walkę. Będzie gotowy na każdy scenariusz. Zresztą Okolie także i to nam gwarantuje olbrzymie emocje w ringu. Ja już gorączkuję, bo wiem na co stać Michała. Brakuje polskiemu boksowi takiego sukcesu - Michał pojedzie do paszczy lwa, wyrwie mu serce i wróci z pasem. Mocno w to wierzę.
- Okolie na razie z Polakami radził sobie bez większego kłopotu.
- Michał to zupełnie inny zawodnik niż np. Krzysiek Głowacki. Styl robi walkę. On ma psychikę stworzoną do takich pojedynków, jest stworzony do tego sportu. Jest bardzo silny i taki zły w ringu, czyli tam gdzie zły powinien być. Jest między linami niegrzeczny i to jest jego największy atut. On chce zrobić krzywdę rywalowi. Nie jedzie na ścięcie tak jak kilku innych Polaków w starciach mistrzowskich. Dla mnie w tej walce jest naprawdę 50 na 50, wszystko będzie zależało od głowy, a o głowę Michała jestem bardzo spokojny.
Cieślak przed bitwą o pas mistrza świata: To walka o moją przyszłość! [KOLOSEUM]