Polak był nieznacznym faworytem walki u bukmacherów i spisał się znakomicie. Nie wdawał się w bijatykę z silniejszym, wyższym i cięższym Amerykaninem, po profesorsku punktował rywala. W opałach był tylko w piątej i szóstej rundzie.
Przeczytaj koniecznie: Tomasz Adamek: Teraz będę mistrzem świata! (WYWIAD)
- Adamek zrobił to, co chciał. W piątej rundzie myślałem, że już go mam, ale się myliłem. Nie spodziewałem się tego, ale on mnie po prostu pobił - żalił się Arreola.
Adamek wyprowadził dużo więcej ciosów (631 - 532), jeszcze większą przewagę miał w mocnych ciosach (309 - 213) i w trafionych uderzeniach (197 - 127). Nic dziwnego, że po takim laniu Arreola rzeczywiście wyglądał jak Shrek - paskudny ogr, znany z filmu animowanego.
Po werdykcie sędziów pokonany Amerykanin nawet nie protestował, uznał klasę Polaka.