"Super Express": - Pamiętasz swoją pierwszą walkę z Jackiewiczem?
Dejan Zaveck: - Oczywiście! Sędziowie mnie oszukali w Polsce. To jasne, że ja wygrałem pojedynek. Decyzja arbitrów była dla mnie bardzo bolesna, ale już się z nią pogodziłem. Najważniejsze, że to oszustwo nie przeszkodziło mi później wywalczyć tytułu mistrza świata.
- Jak ważny jest dla ciebie rewanż?
- To dla mnie sprawa honoru! Wreszcie udało się do niego doprowadzić i wierzę, że tym razem werdykt będzie uczciwy.
Przeczytaj koniecznie: Tkaczyk: Bielecki mnie zaszokował
- Czego się spodziewasz po sobotnim pojedynku?
- Jackiewicz mocno bije i cały czas idzie do przodu. Ja jestem szybszy i lepszy technicznie. Nie powiem, jaki mam plan na walkę, ale Rafał będzie zaskoczony.
- Czy wiesz, że kilka lat temu Jackiewicz został raniony nożem w serce i tylko cudem przeżył?
- Słyszałem o tym. Cieszę się, że wrócił do pełni sił, że ten wypadek nie zniszczył jego kariery. Dzięki temu będę mógł go pokonać w sobotni wieczór.
Patrz też: Gładki awans Radwańskiej
- Jesteś pierwszym w historii słoweńskim mistrzem świata. Jakie to uczucie?
- To coś wspaniałego. Kiedy zdobyłem pas mistrza świata, stałem się naprawdę sławny w Słowenii. W sobotę w hali będzie 14 tysięcy kibiców. Nie zawiodę ich!