Walka Deontay Wilder - Tyson Fury dała kibicom to, na co czekali! Mnóstwo emocji i mocnych ciosów. Ostatecznie starcie zakończyło się technicznym nokautem. Narożnik Amerykanina postanowił rzucić ręcznik na ring w siódmej rundzie, ale problemy "Bronze Bombera" trwały znacznie dłużej. Już w trzeciej odsłonie walki otrzymał potężny cios, po którym z jego ucha polała się krew. Kibice jeszcze w trakcie pojedynku spekulowali, że u Wildera mogło dojść do pęknięcia błony bębenkowej, co mogłoby nieść za sobą straszliwe konsekwencje. Lekarze szybko po przerwaniu walki zszyli krwawiące ucho, a Amerykanin ruszył w drogę do szpitala, nie biorąc nawet udziału w konferencji prasowej.
Po kilku godzinach media przekazały pierwsze wieści o stanie zdrowia Deontaya Wildera. Portal express.co.uk uspokoił wszystkich fanów tego pięściarza. "Deontay Wilder nie doznał pęknięcia błony bębenkowej. Krew lecąca z lewego ucha sugerowała, że mógł nabawić się właśnie takiego urazu, ale badania tego nie potwierdziły" - napisali dziennikarze. Wygląda więc na to, że potężny cios nie zostawi na zdrowiu Amerykanina długotrwałego śladu.
Deontay Wilder w trakcie weekendowej walki był liczony dwukrotnie. Tyson Fury spisywał się zdecydowanie lepiej i dzięki temu odzyskał pas WBC w kategorii ciężkiej. Pojawiają się głosy, że między zainteresowanymi dojdzie do trzeciego starcia i być może odbędzie się ono jeszcze w tym roku.