Początek należał do Rekowskiego. Zimnoch boksował zachowawczo, ale „kąsał” lewym prostym. W 7. rundzie trafił "Reksa" w oko, a następnie zasypał lawiną ciosów. Pięściarz z Kościerzyny chwiał się na nogach, ale przetrwał nawałnicę, a w ostatniej rundzie zerwał się do ataku. Niejednogłośnym werdyktem sędziów (78-74, 78-74, 74-78) wygrał Zimnoch, który po walce zabrał dziennikarzowi mikrofon: - Na walce Głowackiego z Usykiem podszedł do mnie mały chłopiec, który zapytał się czy znam Rekowskiego i czy będę z nim walczył. Odparłem, że tak, a on powiedział: „To mój tata”. Marcin gratuluję ci twojego podejścia i za to, w jaki sposób wychowałeś swojego syna. Dzięki takim ludziom jak ty świat może być lepszy.
Syn Rekowskiego, 14-letni Oliwier od urodzenia miał problem z nerkami. W marcu udanie przeszedł przeszczep.
- Po ciosie w siódmej rundzie... podwójnie widziałem. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Na szczęście nie padłem. Kontuzja oka? Paskudna, ale cóż, taka praca – mówił "Reks". - Nikt nie będzie mi mówił, kiedy mam skończyć karierę. Ludzie chcą widowiskowych walk. A skoro "Reks" się dobrze napier..., to niech walczy! - podsumował
Gala w Wieliczce: Krzysztof Zimnoch pokonał Marcina Rekowskiego
Sędziowie orzekli jego niejednogłośną porażkę, ale to właśnie jego nazwisko skandowali kibice. - Ludzie chcieli igrzysk i je dostali – mówił Marcin "Reks" Rekowski (38 l., 17-4, 14 k.o.), który w walce wieczoru na gali w Wieliczce przegrał z z Krzysztofem Zimnochem (33 l., 20-1-1, 13 k.o.).