Grzegorz Proksa

i

Autor: archiwum se.pl

Grzegorz Proksa: Kocham boks i moją GieKSę

2013-09-18 4:00

Grzegorz Proksa (28 l., 29-3, 21 k.o.) jest nie tylko znakomitym pięściarzem, lecz także zapalonym kibicem piłki nożnej. - Kocham GKS Katowice i kiedyś marzyłem, by zagrać w tym zespole - wspomina Proksa, który liczy, że dziś jego GKS pokona Arkę Gdynia.

Proksa od dziecka regularnie dojeżdżał na mecze z Mysłowic, w których się wychował, teraz ze względu na treningi bokserskie bywa na średnio 5 meczach w sezonie.

- Mój brat był kibicem GKS-u i mnie tą miłością zaraził. Teraz jeżdżę z synem. On też powoli zakochuje się w GKS-ie - śmieje się pięściarz wagi średniej.

Kibice z Katowic go uwielbiają. Po jego wygranej rewanżowej walce z Kerrym Hope'em w lipcu ub. roku wywiesili nawet na stadionie transparent "Grzesiu Proksa - gratulujemy!". - To bardzo miłe, nigdy nie wypierałem się GKS-u i myślę, że kibice za to mnie szanują - tłumaczy.

Bokser wierzy, że jego klub wydźwignie się z dołka po słabym początku sezonu i wywalczy awans do Ekstraklasy.

- Przyszedł do nas nowy trener, zespół już gra lepiej i liczę, że uda się awansować. Kibice i piłkarze na to zasługują - twierdzi Proksa, który wyjawia, że w młodości marzył o grze w katowickim zespole. - Poszedłem jednak w kierunku boksu i nigdy nie było mi dane biegać po boisku przy ulicy Bukowej - mówi.

Proksa dochodzi do siebie po czerwcowej porażce z Sergio Morą. Był podłamany, wyjechał na długie wakacje za granicą, ale powoli wychodzi na prostą. - Mam gips, bo okazało się, że doznałem poważnego złamania ręki. W środku mam śruby i czeka mnie dłuższa przerwa od boksu - tłumaczy były mistrz Europy.

Najnowsze