Grzegorz Proksa

i

Autor: Tomasz Radzik Grzegorz Proksa

Grzegorz Proksa ujawnia PATOLOGIE w polskim boksie. „Nie ma szans na sukces”

2020-05-26 21:34

Na medal polskiego pięściarza na igrzyskach olimpijskich czekamy już 28 lat i raczej nie zapowiada się na to, że w najbliższej przyszłości doczekamy się zalewu bokserskich talentów. O problemach boksu młodzieżowego porozmawialiśmy z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata i zawodowym mistrzem Europy Grzegorzem Proksą, który nie owija w bawełnę: - Nie ma szans na sukces, dopóki nie zlikwidujemy kuriozalnych przepisów!

„Super Express”: - Ostatnio trener Piotr Jankowski na naszych łamach opowiedział o absurdach polskiego boksu młodzieżowego. Mówił m.in. o przepisie, który dopuszcza do startów dopiero 14-latków, podczas gdy w innych krajach walczą już 10-latkowie. Trener mówi wprost: Sami siebie ograniczamy.

Grzegorz Proksa: - Zgadzam się w stu procentach z trenerem Jankowskim, mamy podobne myślenie w tym temacie. Nasi pięściarze, jadąc na turniej 14-latków, mają powiedzmy 2-3 walki na koncie, maksymalnie 10. Rywale? 30, 40. Później, przy konfrontacjach kadetów czy juniorów przepaść robi się ogromna, bo musimy mierzyć się z chłopakami, którzy maja po 70 walk.

Mój syn boksował ostatnio z chłopakiem, który miał 40 parę walk, a on miał 9. Rywal miał na starcie ogromną przewagę, bo po prostu przebywał w ringu więcej czasu. Ten przepis nas skreśla, dlatego nie mamy sukcesów.

Tych absurdów jest sporo. Jest np. taki przepis, że taki młody pięściarz może stoczyć… tylko jedną walkę w miesiącu.

- Słucham?

- Tak, młodzik może stoczyć jedną walkę na miesiąc. To kuriozum! Przechodziłem przez to z moim synem, Arturem. Były np. dwa turnieje w miesiącu. I Artek wystąpił w tym pierwszym turnieju, a w drugim już nie mógł, bo przepisy na to nie pozwalają. Zorganizowaliśmy więc Arturowi sparing pokazowy, żeby mógł złapać trochę tego doświadczenia. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że potem chłopaki biorą udział w mistrzostwach Polski i tam mogą stoczyć trzy walki w ciągu tygodnia! Przecież to jest chore!

Młodzi pięściarze są blokowani przez przepisy. Może je zmienić minister Szumowski [WIDEO]

- Brązowy medal na mistrzostwach Europy młodzików 14-letniego Macieja Marchela w kategorii do 40 kg w 2019 roku możemy uznać zatem za cud?

- Maciej to taki rodzynek, rozwija się dzięki wsparciu rodziców i zaangażowaniu trenera Jankowskiego. Dzięki temu, zdobył ten brąz i to jest piękne. Ale jak inni mają osiągać sukcesy, skoro blokuje ich prawo? Absurdalne prawo.

Rozmawiałem na ten temat z wieloma ludźmi. W innych krajach są organizowane turnieje dla 10-latków. Każdy łaknie sukcesów pięściarzy, ale nikt nie zwraca uwagi na przyczyny dlaczego ich nie ma. A ten przepis jest jedną z przyczyn.

- Badając ten problem, usłyszałem takie zdanie, że każde nowe władze w PZB zapowiadają walkę o zniesienie tego limitu wieku.

- Ale nikt nic nie robi w tym kierunku. Nikomu się nie chce ruszyć. Ja o tym problemie mówię od dwóch lat, jeszcze mój syn wtedy nie boksował. Byłem obrzydliwie zdziwiony, gdy dowiedziałem się o tym przepisie. Pamiętam, że jak Artur miał 7 lat i pojechałem z nim do Budapesztu na turniej, to dzieci normalnie tam boksowały! Wyszedł na jakiś pokazowy sparing z 9-latkiem. Nikomu się krzywda nie działa. Artur sobie boksował, ten jego rywal głównie się bronił i wszyscy to oklaskiwali.

Przecież też jestem odpowiedzialnym rodzicem i nigdy nie pozwoliłbym, by mojemu dziecku się coś stało. Ta przepaść jest aż nadto widoczna i to tak blisko nas. Nie ma opcji na sukces, dopóki ten przepis nie zostanie zredukowany.

- Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z ministerstwem zdrowia. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że minister zdrowia nie ma podstawy prawnej do wydawania przepisów w tym zakresie.

- To kto ma na to wpływ? Minister Szumowski trenuje boks. Dlaczego on nie może pomóc? Kto może to zmienić, jak nie on?

Środowisko pięściarskie apeluje do Łukasza Szumowskiego: Ministrze, pozwól walczyć młodym bokserom!

- Rzecznik ministerstwa twierdzi, że limit wieku wynika z rekomendacji Polskiego Towarzystwa Medycyny Sportowej, a Minister Zdrowia nie ma wpływu na stanowiska prezentowane przez towarzystwa naukowe.

- To niepoważne. Niech ktoś w końcu udzieli kompetentnej odpowiedzi do kogo mamy się zwrócić! Nie żeby przedyskutować, tylko żeby wziął odpowiedzialność za tę decyzję! Przecież to jest kuriozalne. Do kogo się nie zwrócisz, to słyszysz: „to nie ja, to on”. Dramat.

Mówię o tym problemie głośno od dwóch lat. W Canal+, Polsacie Sport, wszędzie! Wrócę jeszcze do Marchela. Od paru ładnych lat jeździli z nim za granicę, żeby mógł boksować i się rozwijać, bo w Polsce go nie dopuszczali. Zdobył brąz ME młodzików, a nie mógł startować na mistrzostwach Polski, bo był za młody. To jest śmiech na sali.

- Z drugiej strony, zaraz mogą pojawić się głosy: „jak można dopuszczać do walk 10-latków?”.

- Można! Oni nie mają ukształtowanych mięśni, dynamiki ciosów. Te ciosy są pchane, nie ma prawa stać się krzywda. W Internecie łatwo znaleźć walki 10-latków, można to samemu zobaczyć. Tym bardziej, że są kaski, większe rękawice. Żeby stała się krzywda to ktoś musiałby trenować kulturystykę od 4. roku życia…

Wach miał być dożywotnio zawieszony, a Babiloński stał się kozłem ofiarnym? Krzysztof Kraśnicki ujawnia szokujące kulisy polskiego boksu

- Pod koniec ubiegłego roku byłeś w Iwanofrankowsku na Ukrainie na turnieju. Jak tam wygląda szkolenie?

- Oni startują od dziecka! W tamtym turnieju brali udział chłopcy i dziewczynki w wieku 7 lat. Nie ma tam takiego przepisu, dzieciaczki normalnie mogą boksować. A potem się dziwmy, że Ukraina ma takie sukcesy w boksie, a my nie.

- W rozmowie z Przemysławem Garczarczykiem powiedziałeś, że szkolenie zatrzymało się u nas na czasach Feliksa "Papy" Stamma.

- Boli mnie to, że trenerzy boją się rozwijać. Są zapatrzeni w swoje metody. W swoim życiu miałem szansę pojeździć trochę po świecie. Widziałem jak wygląda szkolenie w Anglii, Niemczech, Francji czy USA. Mam wrażenie, że trochę za bardzo się zamykamy na pewne tematy i nie przyjmujemy krytyki. Często spotykam się z taką postawą: „moja szkoła jest najlepsza”. Jedzie taki zawodnik do innego trenera i zaraz słyszy: „nie, nie możesz tak bić, zrób tak”. Tym chłopakom mąci się w głowie. To nie jest atak na trenerów, patrzę na ten problem szerzej.

Wiem to po sobie. Każdy trener na siłę podnosił mi ręce, choć najlepiej się czułem, gdy miałem je na dole. Nie kwalifikowałem się do polskich norm szkoleniowych, a jednak udało mi się zdobyć mistrzostwo Polski juniorów, młodzieżowego wicemistrza Europy i zawodowe mistrzostwo Europy.

„Mamy sprzedać samochód, by płacić czynsz” – Paweł Skrzecz o trudnej sytuacji Akademii Walki

- Twoim zdaniem, w jakim wieku dzieci powinny mieć możliwość udziału w zawodach?

- Ja bym to cofnął o 4 lata, czyli dopuściłbym 10-latków. Są różne sposoby, by zrobić to bezpiecznie, można np. skrócić czas pojedynków. Robić im rundy po minutkę, byleby poskakali, pocieszyli się. Bez werdyktów, obie ręce w górze, żaden się nie zniechęci, a obaj nabiorą doświadczenia ringowego. Musimy pozwolić dzieciom bawić się tym boksem. Muszą poczuć ten sport, rywalizować, trenować po coś.

A nie tylko tak dla siebie.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Sonda
Czy Polska zdobędzie medal olimpijski w boksie na igrzyskach w Tokio?
Super Raport 26 V (goście: Budka, Michał Wawrykiewicz)
Najnowsze