„Super Express”: - Przede wszystkim, jak zdrowie?
Paweł Skrzecz: - To mój pierwszy dzień w domu po wyjściu ze szpitala (rozmowa odbyła się 6 maja – red.). Odezwał się wyrostek, trochę bolało, więc trzeba go było wyciąć.
- Jak się pan czuje?
- Wszystko jest pod kontrolą, spokojnie.
- Igrzyska olimpijskie zostały przełożone o rok, ale wciąż jest wiele znaków zapytania wokół tej imprezy.
- To będą koszmarne igrzyska, jeśli w ogóle się odbędą. Całkowicie inne, niż do tej pory. Zawody mogą być okrojone, nie wiadomo co z kibicami. Pandemia położy się cieniem na igrzyskach.
Brytyjski boks bez RING GIRLS. Znamy nowe zasady gal bokserskich w Wielkiej Brytanii
- Niektórzy spekulują, że ze względów bezpieczeństwa igrzyska mogą odbyć się bez kibiców. Wyobraża pan to sobie?
- Sportowcy trenują, by poprawić wyniki, szlifować umiejętności, przełamywać swoje bariery, ale przede wszystkim robią to dla kibiców. Jak igrzyska mogą odbyć się bez nich? Nie wyobrażam sobie tego. Tak samo jak tego, że ze względów bezpieczeństwa mieliby być rozsadzeni po stadionie w jakichś odstępach. Jak to będzie wyglądało? Jak będą prowadzili doping?
Poza tym, to byłaby olbrzymia strata finansowa dla organizatorów. Zainwestowano już wielkie kwoty, pewnie liczono, że część odzyskają ze sprzedaży biletów, pamiątek itd. Te igrzyska to może być bardzo duża trauma.
- Andrzej Supron w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego mówił, że analogia między igrzyskami w Tokio, a tymi z Moskwy sprzed 40 lat może być taka, że podobnie jak wtedy nie będzie w pełni czuć atmosfery wielkiego sportowego święta. Wówczas w ZSRR brakowało kibiców z wielu zakątków świata, za to na ulicach byli milicjanci. Nawet jeśli pandemia ustanie, to kibice mogą nie przyjechać do Japonii, bo będą bali się podróżować.
- Pamiętamy jednak, co stało się na igrzyskach w Monachium. Gdyby coś niedobrego wydarzyło się na igrzyskach w Moskwie, to ten kraj byłby politycznie zrujnowany. ZSRR zabezpieczył się maksymalnie, jak mógł. Dlatego nie dziwił mnie widok milicjantów, fotokomórek czy kolczastych drutów. Pytanie, jak teraz będą zabezpieczone igrzyska? Ta impreza to setki tysięcy ludzi, którzy się przemieszczają. Bezpieczeństwo kibiców i zawodników jest najważniejsze.
- Sportowcy trenują w czteroletnim cyklu, a ich celem jest osiągnięcie szczytu formy na igrzyska. Trudno jest zmodyfikować plan treningów, kiedy trzeba wszystko przesunąć o rok?
- Nie jest to duży kłopot. Np. my z Zosią Klepacką całkowicie wyluzowaliśmy. Szczyt formy planowaliśmy na majowe mistrzostwa Europy, ale te zostały przełożone na listopad. Dlatego teraz te nasze treningi są bardziej zabawowe, żeby łagodnie wyjść z tego szczytu.
- Wracając do boksu. Pandemia odciśnie mocne piętno na tej dyscyplinie?
- To się dzieje już teraz. Obcinanie pensji zawodnikom, wstrzymywanie wypłat dla sztabów szkoleniowych i perspektywa wyrównania tego, jak pieniądze zaczną wpływać. Tylko kiedy to ma dojść do normalnego poziomu? Podobno jesienią ma być jeszcze gorzej, gdy rozpocznie się sezon grypowy połączony z pandemią koronawirusa. Perspektywa jest niewesoła, nie tylko dla sportowców, igrzysk czy inny zawodów. Tu chodzi o cały świat, całą ludzkość! Nie ma co teraz martwić się o igrzyska, skoro w niedługim czasie ludzie mogą mieć problemy z kupieniem czegokolwiek do jedzenia. Bo nie będą mieli pieniędzy!
- Jak radzi sobie Akademia Walki?
- To jest olbrzymia tragedia. Nie możemy się dogadać ze spółdzielnią… nie chcą wstrzymać nam czynszu. Powiedzieli, że skoro mamy we władaniu lokal, to musimy za niego płacić. A jak płacić, skoro nie ma wpływów? Nie chcę zdradzać kwoty, ale tam jest ponad 900 metrów kwadratowych powierzchni, więc proszę mi wierzyć, że to nie jest mała kwota. Ja dostaję pieniądze za medal olimpijski, mam emeryturę więc jakoś dam sobie radę, ale dla mojego syna Sebastiana to olbrzymi problem, bo to było jego jedyne źródło utrzymania. Zamknięcie tego typu placówek to było zarządzenie państwa, nie mieliśmy przecież na to wpływu…
- Otwarcie siłowni i klubów fitness zaplanowane jest w ostatnim, czwartym etapie odmrażania gospodarki.
- Słyszymy, że ma to nastąpić na przełomie maja i czerwca. Tylko ludzie mogą się bać od razu powrotu do takich miejsc. A jak będzie 6 osób na sali? Klub nie będzie wtedy zarabiał.
Jakbyśmy tylko dogadali się z tą spółdzielnią… ale oni nie chcą z nami w ogóle rozmawiać. Usłyszeliśmy nawet sugestię, że jak nie mamy za co płacić, to powinniśmy sprzedać samochód.
- Słucham?
- Dobrze słyszałeś, żebyśmy sprzedali samochód…
- Szokujące. Żeby nie kończyć tak pesymistycznie - zdaje pan sobie sprawę, że ma pan duże zasługi w walce z koronawirusem?
- To znaczy?
„Cieślak nie musi być niczyim niewolnikiem!”. Odsłaniamy KULISY kontraktów pięściarza z Radomia
- To w końcu pan i trener Tomasz Kostecki wykuwacie charakter do walki u ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który w Akademii Walki trenuje boks.
- I to od siedmiu lat (śmiech)! Bardzo się zaangażował, wciągnął w to synów. Dwa razy w tygodniu, w każdy wtorek i czwartek punktualnie o godz. 7 stawia się pod drzwiami klubu. Najpierw ma bokserski trening, a dopiero potem jedzie do ministerstwa. Oczywiście, teraz treningi są wstrzymane, ale liczę, że jeszcze się zobaczymy na sali.
Minister traktuje boks bardzo poważnie, szczególnie dużo uwagi poświęca technice, jest naprawdę zaangażowany. A przy okazji, zawsze kulturalnie się przywita, z każdym chętnie zamieni parę słów. To fantastyczny człowiek, w którym drzemie dusza wielkiego sportowca.
- Oby znokautował tego wirusa.
- Daj Boże, bo już cały świat ma dosyć tego paskudztwa!
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express - KLIKNIJ TUTAJ!