Jako dziecko nie przepadał za boksem. - Trenował z obowiązku, widać było, że nie ma do tego serca - wspomina jego pierwszy trener Grant Arkell. - Wolał jeść lub łowić ryby. Wymyślał, że ktoś z jego rodziny umarł, a potem dowiadywałem się, że był na rybach - wzdycha trener.
Wędkowanie to największa pasja Parkera, zaraził się nią od taty Dempseya (dostał imię na cześć legendarnego Jacka Dempseya). To właśnie ojciec wymarzył sobie, by jego synowie Joseph i John (waga junior ciężka, bilans: 3-0) zostali pięściarzami. - Uwielbiam wędkować, ostatnio złapałem nawet dwa rekiny - chwalił się Parker w rozmowie z "Daily Mail". Pasja omal nie zakończyła jego kariery, gdy przed kilkoma laty pięściarz zjadł surowego łososia i przez trzy dni nie mógł się ruszyć. - Bałem się, że mam już po karierze - wspominał Nowozelandczyk, który w wolnych chwilach lubi grać na pianinie i gitarze. W przeszłości imał się różnych zajęć - pracował przy załadunku ciężarówek, w barze z hamburgerami czy konstruował rusztowania. Po walce z Joshuą teoretycznie mógłby już nie pracować, wszak ma zarobić 7 mln funtów (ok. 33 mln zł, Joshua zainkasuje dwa razy więcej). - Nie przyjechałem po wypłatę, tylko po to, by zabrać te pasy do Nowej Zelandii. Robię to dla siebie, mojej rodziny i kraju. Wierzę, że go znokautuję! - przekonuje Parker.
Joshua docenia umiejętności rywala, ale jest pewny siebie. - Parker jest szybki i potrafi przyjąć mocny cios, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to padnie w ósmej lub dziewiątej rundzie - stwierdził. Joshua w miniony weekend dokładnie przewidział, że Dillian Whyte znokautuje Lucasa Browne'a w 6. rundzie i... zarobił 650 funtów u bukmachera. Ciekawe, czy teraz znów trafi?
ZOBACZ: Wilder ma dość czekania. Chce jak najszybszej walki z Joshuą