Zimnoch po wiktorii nad Mollo snuje odważne plany. Znowu jest na fali. Zdrowy, dobry technicznie, obdarzony mocnym ciosem. Czy to kandydat to pasa mistrzowskiego królewskiej kategorii? Polak w rozmowie z portalem "wokolringuboks.wordpress.com" poinformował, że jego myśli krążą wokół jednej federacji. - WBC - ten pas mnie interesuje. Wierzę, że będzie mój - powiedział 33-latek. Oznacza to, że do końca 2018 roku bokser z Podlasia chce zmierzyć się z Deontayem Wilderem. Pogromcą Artura Szpilki i jednym z najgorętszych nazwisk w światowym boksie.
Szpilka. Właśnie. To z nim Zimnoch chce się jednak zmierzyć najpierw. "Szpila" poinformował, że nie dojdzie do żadnej jego walki w maju. - Walka wszystko zweryfikuje. Ja po prostu mam na niego sposób. Byłby to interesujący pojedynek, ale w tym roku na pewno nie do niego nie dojdzie - stwierdził Zimnoch.
To byłaby piękna historia. Zimnoch trzy lata temu znajdował się na krawędzi. Odniósł kontuzję, jego kariera stanęła, a on sam zmuszony był podjąć pracę w charakterze ochroniarza na dyskotece. Leczył się, trenował, wrócił. Przegrał z Mollo. Przypominał emeryta. Wypalonego pięściarza. Wrócił na szczyt. Dokona tego, co nie udało się Andrzejowi Gołocie, Tomaszowi Adamkowi czy Arturowi Szpilce?