Maciej Sulęcki ostro o „Diablo”. Nie szczędził mu gorzkich słów
Maciej Sulęcki czeka na powrót do ringu. W sierpniu 2024 roku przegrał w Stanach Zjednoczonych o pas WBO International i WBC USA z Diego Pacheco przez nokaut już w szóstej rundzie. „Striczu” pojawił się na gali boksu w Dzierżoniowie, gdzie w walce wieczoru mierzył się Jan Czerklewicz i Kamil Bednarek o tytuł mistrza Polski w boksie w kategorii superśredniej. W listopadzie 2023 roku Sulęcki bił się na gali FAME MMA z Normanem Parkiem i przegrał przez jednogłośną decyzję sędziów.
Nie jest to jedyny zawodnik, który decydował się na start we freak-fightowej organizacji. Ogłaszano m.in. walkę Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka, która ostatecznie nigdy nie doszła do skutku. Zawodnik został zwolniony z kontraktu po tym, jak nie przyjechał na konferencję prasową przed swoim pojedynkiem.
- Też się broniłem rękami i nogami od freaków, ale tam są pieniądze, które leżą na ziemi. To duże pieniądze, a robisz to, co zawsze, czyli wychodzisz i walczysz. Nie znam kuluarów, co się działo z Krzyśkiem Włodarczykiem. Nie przyjechał na konferencję prasową, ale zachował się frajer, takie frajerskie zachowanie. Nie chcę powiedzieć brzydko, ale debil – powiedział Sulęcki.
Pięściarz przyznał, że to wszystko opiera się na konferencjach, a większość zawodników decyduje się na swoje kreacje. - Freak-fighty opierają się na konferencjach prasowych. Tam walka nie jest ważna. Można było takie pieniądze wziąć, a on nie pojechał sobie na konferencję – dodał.