- Po walce pewnie odebrałeś mnóstwo gratulacji.
- Tak, pierwsza przyszły od raz po starciu, bo wiele osób oglądało je na żywo. Zdziwiłem się też jak dużo mediów pisało o mojej wygranej. Pewnie wpływ na to miała też wygraną pieniężna, bo jak pojawiają się taki wątki, to więcej się o tym wspomina w mediach (śmiech).
- Właśnie, odebrałeś czek na 100 tysięcy dolarów. Kupisz sobie coś specjalnego?
- Nie planuje wydać ich jednorazowo. Pobyt w USA przed tą walką, przygotowania do niej - to wszystko mnie kosztowało. MMA to moja praca, toczę dwie, trzy walki w roku. Więc taki zastrzyk gotówki na pewno się przyda i powinien na trochę starczyć.
- Wracając do walki, to przez trzy rundy dominowałeś w klatce. Był w ogóle jakiś trudny moment w tym starciu?
- Nie było. Gdy schodziłem do narożnika po pierwszej rundzie, trenerzy powiedzieli, że była wyrównana, ale raczej z moją przewagą. Po drugiej i trzeciej sam wiedziałem, że je wygrałem. W ogóle nie byłem zmęczony, mógłbym walczyć dalej. Było więc łatwiej, niż się spodziewałem również dlatego, że byłem świetnie przygotowany i narzuciłem rywalowi swój styl walki.
HELD ZDOMINOWAŁ BRAZYLIJCZYKA. ZOBACZ WALKĘ POLAKA NA WIDEO
- Jeden z portali napisał, że to był Held 2.0 czyli Held w nowej wersji. Przygotowania w USA od razu dały ci tak wiele?
- Tak i na pewno będzie jeszcze Held w wersji 3.0 i 4.0. Ciągle uczę się nowych technik, podnoszę swoje umiejętności. Techniki treningowe w Stanach nie różnią się dużo od tych w Polsce. Tu mam po prostu więcej sparingpartnerów, nie muszę ich szukać, więc jest łatwiej.
- Teraz czeka Cię walka o mistrzowski pas Bellatora w wadze lekkiej.
- Jeszcze o tym nie myślę, cieszę się wygraną. W listopadzie mistrz - Will Brooks, zmierzy się z Michaelem Chandlerem. Zobaczymy który wygra, wtedy zacznę psychicznie przygotować się do starcia z nim.
- Planujesz teraz dłuższe wakacje?
- Póki co jadę na trzydniową wycieczkę do Las Vegas z narzeczoną Martą, która dopingowała mnie w tej walce na żywo. Potem wracam na jakiś czas do Polski, planuje też odwiedzić znajomego na Florydzie.
- W walkach idzie ci dobrze, więc może trzeba wykorzystać szczęście i odwiedzić w Las Vegas jakieś kasyno?
- Oczywiście wybiorę się do kasyna, ale raczej popatrzeć, bo nie wierzę w szczęście w hazardzie a jedynie w szczęście podczas walki (śmiech).
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail