Z pomysłem walki wyszedł ponoć Binkowski. Wyzwał Najmana, zaproponował pojedynek, a sam zażądał tylko "dyszki amerykańskich" i biletów z USA do Polski. Dla siebie i trenera, co zresztą zdążył zaznaczyć. - Ja chcę dychę, dychę amerykańskich, pamiętaj że rozmawiasz z olimpijczykiem i będzie mnóstwo ludzi. Jeśli jesteś w stanie zrobić galę, zapłacić mi dyszkę i dwa przeloty, dla mnie i dla trenera z Kanady, ja przylecę i będziemy się nap******i - powiedział Binkowski w jednym ze swoich filmików na portalu Youtube.
Najmanowi dwa razy mówić nie trzeba było. Binkowski chciał się przecież ostatni raz pożegnać z fanami. Gdy zrobił to ostatnio, w 2014 roku, ledwo stąpał po ziemi. Tym razem ma być jednak inaczej, chociaż zwycięstwo zapowiedział już też "El Testosteron".
Dla niego to będzie zresztą prawdziwe wznowienie kariery, bo od 2014 roku - i pokonania Michala Dobiasa w formule MMA - nikt Najmana na ringu czy oktagonie nie widział. Realizował się natomiast na konferencjach prasowych federacji PLMMA, występował w reklamówkach, a jego ostatni popis to pojedynek "na poduszki" z "Trybsonem". Czyli publiczna awantura, po której Najman znów został gwiazdą polskiej sieci.