"Super Express": - Jak spędzasz ostatni tydzień przed walką?
Mariusz Wach: - To czas na odpoczynek, nabranie świeżości i promocji walki. Na pprzykład byłem na pojedynku Deontaya Wildera z Bermanem Stivernem.
- Spotkałeś tam swego przeciwnika, który znów krzyczał, że cię zleje.
- Nie zwracam uwagi na jego zaczepki. Coś tam musi gadać, by wyładować strach i stres przed naszym pojedynkiem. Ale jak mnie naprawdę wkurzy, to go grzmotnę. Mam nadzieję, że dopiero w ringu, bo ciężko mnie zdenerwować. Od pyskówek wolę walkę na pięści.
- Byłeś też na festiwalu disco polo w New Jersey.
- Spotkałem się tam z Polonią. W USA mam wielu fanów i to bardzo miłe. Lubię też muzykę disco polo, można ją usłyszeć na moich treningach. Był plan, by jeden z wykonawców tego polonijnego festiwalu zaśpiewał mi na wejście do ringu, ale niestety musiał wrócić do Polski.
- To przy jakim kawałku wejdziesz?
- Może sam sobie zaśpiewam (śmiech)?
- Nie masz promotora, bo nie lubisz się dzielić kasą?
- To nie o to chodzi. Działam tak już od lat i nie narzekam. Oczywiście mógłbym mieć w roku więcej walk. Ale nie stawiam na ilość, tylko na jakość. Menedżerskie sprawy załatwia dla mnie mój przyjaciel Wojtek.
- Żyjesz skromnie?
- Normalnie, mam dom i jakieś tam auto. Dla mnie kasa nie jest w życiu najważniejsza. Znałem wielu bogaczy, którzy wracali do pustego domu, bo nie miał im kto otworzyć drzwi. Byli samotni i bardzo nieszczęśliwi.
- A kto tobie drzwi otwiera?
- Od lat jestem związany z Martą, mamą mojego ukochanego synka Oliwiera.
- Kiedy weźmiecie ślub?
- Nie wiem, bo tak jest nam dobrze.
- Nie lansujesz się ze swoją kobietą w mediach i nie pozujesz na bankietowych ściankach...
- Bo nie lubię. Życie prywatne zostawiam dla siebie. Nie uważam, że przez lansowanie bylibyśmy fajniejsi.
- Rodzina przyjedzie na twoją walkę?
- Nie, mają swoje sprawy. Na pewno będą oglądać mój pojedynek w telewizji i będą ze mną całym sercem.
- Masz już 37 lat i zbliżasz się do końca bokserskiej kariery.
- Ja na to tak nie patrzę. W wadze ciężkiej możesz powalczyć dłużej. Tu nie jest tak ważna szybkość jak w lżejszych kategoriach, ale siła ciosów, wytrzymałość oraz dobre zdrowie. A ja to wszystko mam. Dlatego nie myślę jeszcze o emeryturze.
Diablo coraz niżej w rankingach