Mateusz Masternak wrócił już do Polski. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie powrót do ojczyzny, ale kibice mocno wspierają niedoszłego mistrza. Po 7 rundach "Master" prowadził 5:2 i punktowo niemal na pewno wygrałby z Chrisem Billamem-Smithem. Niestety, na drodze do spełnienia marzeń stanęła mu kontuzja. Początkowo mówiło się o złamaniu żeber, jednak dokładne badania wykazały, że był to inny uraz. We wtorek (12 grudnia) sam pięściarz potwierdził, że najprawdopodobniej doszło do zerwania mięśni międzyżebrowych. A to wszystko wyszło na jaw tuż po tym, jak Anglik zaczął szczycić się zwycięstwem i opowiadać, że spełnił taktyczne założenia i słyszał pękające żebro Masternaka. Polak postanowił ostro odpowiedzieć rywalowi.
Masternak zrównał z ziemią Billama-Smitha. Napięcie rośnie
"CBS (Christopher Billam-Smith), to nie był odgłos mojego złamanego żebra, ponieważ żebro mam całe. To, co słyszałeś, to zgrzyt twojej szczęki po każdym moim prawym lub lewym. Przestań pisać głupoty, bo do 7. rundy obijałem Cię jak dzieciaka. Moja kontuzja to był twój fart i wiesz bardzo dobrze, że pas powinieneś stracić. Zarówno moi, jak i twoi kibice chcą rewanżu. Widziałem komentarze pod twoimi postami, twoi rodacy domagają się rematchu, dasz im to? Bo ja jestem gotów. Zaleczę kontuzję i jestem gotów po raz drugi wejść z Tobą do ringu i zabrać Ci pas" - napisał na Facebooku polski pięściarz.
Jego wpis błyskawicznie spotkał się z pozytywnym odzewem kibiców. Napięcie między Masternakiem a Billamem-Smithem rośnie z godziny na godzinę i niewykluczone, że doprowadzi to do rewanżu, który jeszcze kilkanaście godzin temu wydawał się mało prawdopodobny. Otwarcie mówił o tym promotor Polaka, Andrzej Wasilewski. Wygląda jednak na to, że pięściarze jeszcze długo będą się spierać, a ich konflikt może ostatecznie wyjaśnić właśnie druga walka.