Albert Sosnowski: Na piłce zjadłem zęby

2010-07-01 17:34

Nie były selekcjoner Jerzy Engel (58 l.,), nie bramkarz Manchesteru United Tomasz Kuszczak (28 l.), ale bokser Albert Sosnowski (31 l.) do tej pory najlepiej typuje wyniki mundialu. - Na mecze chodzę od dziecka, uwielbiam piłkę, sam często gram z kumplami - tłumaczy pięściarz.

Albert Sosnowski nie chciał uwierzyć, kiedy dowiedział się, że po 56 meczach mundialu wyprzedza pozostałych ekspertów "Super Expressu".

- Niesamowita sprawa! - cieszy się pięściarz. - Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać prowadzenie do końca mistrzostw. To typowanie jest jak mecz: koncentrację trzeba zachować do końca.

Bokser wspomina, że od dziecka chodził na mecze Legii Warszawa. - Najlepiej pamiętam spotkanie z 1994 roku, kiedy graliśmy z Górnikiem Zabrze. Po remisie 1:1 i kilku czerwonych kartkach zdobyliśmy mistrzostwo Polski - wspomina bokser. - Ależ to były emocje! Pamiętam tylko tyle, że po ostatnim gwizdku razem z tłumem kibiców wbiegłem na murawę.

Sosnowski zapewnia, że chociaż chodził na "Żyletę", nigdy nie uczestniczył w kibicowskich bijatykach. - Trenowałem już wtedy sporty walki. Gdybym się bił z kimś na ulicy, w sądzie moje pięści zostałyby uznane za niebezpieczne narzędzie - tłumaczy "Smok". - Do dziś chodzę na mecze, wybieram się też na otwarcie nowego stadionu Legii.

Na mundialu w RPA bokser wierzył w reprezentację Anglii, która przegrała 1:4 z Niemcami. - Największą winę za ich odpadnięcie ponosi sędzia - uważa. - Sędziowie są najsłabsi na mistrzostwach, co chwila się kompromitują. Ale i tak uważam, że nie powinno się wprowadzać powtórek wideo. Boiskowe oszustwa i cwaniactwa to element tej gry - podsumowuje "Smok", który liczy na europejski finał Holandia - Hiszpania.

Najnowsze