We wtorek nad ranem w swoim domu w podwarszawskim Hipolitowie zmarł Andrzej Gmitruk, słynny trener bokserski, który w przeszłości pracował m.in. z Andrzejem Gołotą czy Tomaszem Adamkiem. W środę prokuratura podała zas przyczyny śmierci - Z ustaleń lekarza biegłego, który przeprowadzał badanie u Andrzeja Gmitruka doszło do ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej, spowodowanej zaburzeniami rytmu serca - powiedziała "Super Expressowi" Barbara Sobotka z prokuratury w Mińsku Mazowieckim.
Okazuje się jednak, że jego śmierć odbiła się głośnym i szerokim echem nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach, m.in. w Norwegii. Gmitruk pracował tam w latach 90-tych, a wiadomość o tej tragedii wstrząsnęła jego dawnymi podopiecznymi i współpracownikami.
- To był jeden z najlepszych trenerów na świecie. Nauczył mnie wszystkiego. Nie tak dawno go spotkałem, to było około rok temu. Nic się nie zmienił, namawiał mnie na przyjazd do Polski, chciał mi pomóc. Taki był - przyznał były pięściarz polskiego trenera, Thomas Hansvoll, w wypowiedzi dla "Aftenposten".
- Był wspaniałym człowiekiem, nie tylko trenerem. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale mieliśmy świetną relację. Znał także moją rodzinę i spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. To cholerna tragedia - powiedział inny z dawnych podopiecznych Gmitruka, Ole Klemetsen. - Jego brak będzie tutaj bardzo mocno odczuwalny - dodał Erik Nilsen, sekretarz generalny Norweskiej Federacji Bokserskiej.
Andrzej Gmitruk był trenerem norweskiej kadry boksu w latach 1988-1998. W 1992 i 1996 roku prowadził zawodników tej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich. Później pełnił też funkcję konsultanta Norweskiego Komitetu Olimpijskiego ds. sportów letnich. Tamtejsza federacja zamierza wysłać na jego pogrzeb specjalną delegację.