Głowackiemu brakowało argumentów od pierwszego gongu walki. Zasięg ramion Okoliego był dla Polaka nie do przeskoczenia. Brytyjczyk kapitalnym lewym prostym kontrolował pojedynek, a opuchlizna nad prawym okiem "Główki" zwiększała się z ciosu na cios.
"Schowałem dumę do kieszeni". Powroty na gali MB Promotions [WIDEO]
Polak boksował z nisko pochyloną sylwetką, ale niestety przez większość część każdej z rund był bierny między linami. Nawet nie próbował skrócić dystansu, ani razu nie zaryzykował, co w poprzednich starciach mu się wielokrotnie zdarzało.
Okolie tempo podkręcił najpierw w 4. rundzie, gdy trafił Głowackiego kilkoma prawymi sierpowymi z rzędu. W 6. odsłonie było po wszystkim - najpierw rozpoczynający akcję lewy, za chwilę kapitalny prawy na szczękę Polaka i nasz pięściarz wylądował na deskach. Ledwo wstał przed wyliczeniem do dziesięciu, ale nie był w stanie utrzymać się na nogach i było po walce.
Z tej strony Głowackiego nie znaliście. Ufo, róże i świece oraz panika [TYLKO U NAS]