Ołeksandr Usyk dał sobie pierwsze cztery rundy na rozpoznanie Tchabisu Mchunu. W piątek Ukrainiec już nie pozostawił złudzeń. Zaczął okładać pretendenta do tytułu kolejnymi ciosami i choć jeszcze w tej nie posłał przeciwnika na deski, to rywal słaniał się na nogach. W szóstej Mchunu już był liczony. Choć wstał, to było jasne, że to obrońca mistrzowskiego pasa opuści ring w Inglewood zwycięski.
Gdy trener Usyka James Ali Bashir przed dziewiątą rundą mówił do swojego podopiecznego, że jego przeciwnik lekko dyszy, czempion słuchał do z uwagą. Niedługo później znokautował Mchunu po kapitalnej serii. Mnóstwo ciosów tak się skumulowało, że kandydat do tytułu mistrza padł na deski po raz trzeci. Sędzia Lou Moret nawet nie liczył i od razu ogłosił zasłużone zwycięstwo Ołeksandra Usyka, który kilka miesięcy temu odebrał pas naszemu pięściarzowi Krzysztofowi Głowackiemu.