Resovia staje przed trudniejszym wyzwaniem niż 12 miesięcy temu. Wtedy walczyła w finale ze zdecydowanie niżej notowanym niemieckim Lueneburgiem i nie dała mu najmniejszych szans, wygrywając oba mecze do zera. Ziraat to zupełnie inna półka: zwycięzca rundy zasadniczej w lidze tureckiej, ze światowymi gwiazdami w składzie. Liderami tureckiego klubu są legendarny amerykański siatkarz Matt Anderson i dwukrotny francuski mistrz olimpijski Trevor Clevenot, który poprzednie trzy sezony spędził w PlusLidze.
Kadra Grbicia rozpocznie sezon pod koniec maja. Będą trzy mecze Biało-Czerwonych na Śląsku
– Czeka nas niezwykle trudne zadanie – mówi „Super Expressowi” Piotr Maciąg, prezes Resovii. – Przypomnę, że Ziraat wyeliminował w półfinale Trento, czyli triumfatora poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Nastawiamy się na ciężkie spotkanie, ale wierzymy w zwycięstwo i myślę, że szanse są wyrównane. Trzeba dodać, że to dla nas w ogóle niełatwy okres, bo zaraz po pierwszym meczu z Ziraatem gramy u siebie rewanż z Aluronem w ćwierćfinale PlusLigi. A to taki nasz mecz o być albo nie być (pierwszy mecz Resovia przegrała; gra się do dwóch zwycięstw – red.).
Resovia zdobyła Puchar CEV! Napisali historię, to pierwszy polski zespół siatkarzy z tym trofeum
Kiedy zagra Bartosz Bednorz?
Kibiców Resovii interesuje najbardziej, czy do gry wróci kontuzjowany ostatnio Bartosz Bednorz, polski lider drużyny. Wiadomo, że wrócił do treningów i szykuje się na najbliższe mecze. O tym, czy zobaczymy go w trakcie środowego spotkania, zadecydują trenerzy. Z naszych informacji wynika, że rzeszowski sztab celuje raczej z jego pełnym powrotem na ćwierćfinałowe starcie ligowe z Aluronem i rewanż z Ziraatem w Turcji.
Bartosz Kurek ograł Wilfredo Leona, ale przestrzega: Jeszcze nic nie wygraliśmy
Warto pamiętać, że jeśli chodzi o grę w pucharach, Resovia ma większe pole personalnego manewru niż w lidze. Nie obowiązują ograniczenia paszportowe, czyli trener Tuomas Sammelvuo może wpuścić na parkiet więcej niż trzech obcokrajowców – a tylko tylu maksymalnie może przebywać w jednym momencie w meczu PlusLigi. Ten problem mocno dawał się we znaki w ostatnich spotkaniach, gdy nie mógł grać Bednorz. Także po części dlatego skończyła się kapitalna seria 17 wygranych z rzędu osiągnięta przez podkarpacki klub.
Oto nasz Dream Team PlusLigi siatkarzy w sezonie 2024/2025. Ci gracze za chwilę powalczą o złoto
Jeśli wygrają, i tak dołożą do interesu
Nagroda za triumf w Pucharze CEV to zaledwie 80 tys euro (335 tys zł), co w żaden sposób nie rekompensuje wydatków. Rzeszowianie grają więc zdecydowanie o prestiż, nie o kasę.
Jeśli wygralibyśmy Puchar CEV i zainkasowali te pieniądze, nie zwróci to nawet naszych wydatków na wyjazdy pucharowe, których mieliśmy sześć i szacuję, że średnio na każdy szło około 100 tysięcy złotych. Często latamy liniami budżetowymi, za 40–65 tysięcy złotych, bo gdybyśmy wynajęli czarter, to by kosztowało 200–250 tysięcy za lot w Europie. O tym nie ma nawet mowy. A przecież płacimy jeszcze za kilkudniowe pobyty w hotelach – wylicza prezes Resovii, dodając, że nikt nie startuje w pucharach dla zysków.
– Decydując się na występ w pucharowych rozgrywkach, robimy to nie ze względu na nagrodę – zastrzega. – Tylko dla kibiców, dobrych emocji, lokalnej społeczności, bo zainteresowanie jest ogromne. Ono się jednak nie przekłada na aspekt finansowy i tu jest główna różnica między piłką nożną a pozostałymi dyscyplinami sportu. W siatkówce nie ma możliwości, żeby cokolwiek zarobić w pucharach. Może poza wygraną w Lidze Mistrzów, gdzie dostaje się 500 tysięcy euro i to pokrywa logistykę i coś jeszcze zostanie na premie dla zawodników.
Tomasz Fornal ostrzega przed zagrożeniem w play-off. Mistrz Polski łatwo awansuje do półfinału?
Czy coś może się zmienić w najbliższym czasie? – Nie jestem wielkim optymistą, jeśli chodzi o finanse w europejskich pucharach – otwarcie przyznaje prezes Maciąg.
Jedyną możliwością, by zachęcić europejską federację (CEV) do lepszej organizacji zmagań pucharowych, jest integracja najsilniejszych lig, skrzyknięcie czołowych klubów i próba stworzenia alternatywnych rozgrywek. I pewnie nawet nie musiałoby to dojść do skutku, ale gdyby w ogóle pojawiła się na stole nowa opcja, może władze europejskie przekonałyby się, że jest możliwe inne rozwiązanie. Brak alternatywy powoduje bowiem złudne poczucie bezpieczeństwa i ustala pewną strefę komfortu. Rozmowa z CEV byłaby wtedy dużo bardziej konstruktywna. Niestety, brakuje trochę chęci, by ktoś przejął rolę lidera w tej integracji klubów – dodaje szef Resovii.
Odkładając na bok aspekty finansowo-organizacyjne, jeśli Resovia wpisze się do siatkarskich kronik i po raz drugi wywalczy CEV Cup, to stanie się tak pierwszy raz od blisko trzech dekad. Po raz ostatni Puchar CEV rok po roku wywalczyło włoskie Cuneo, ale było to bardzo dawno, wręcz w innej siatkarskiej epoce (grano jeszcze sety do 15 pkt) – w 1998 roku. Ciekawostką jest fakt, że rozgrywającym ekipy z Italii był wtedy... obecny selekcjoner reprezentacji Polski Nikola Grbić.