Jastrzębski Węgiel nie miał wielkich problemów z pokonaniem ósmej drużyny sezonu zasadniczego u siebie 3:0. Gra się do dwóch zwycięstw. Obrońca tytułu pokazał, że niezwykle trudno będzie częstochowianom nawiązać walkę – mimo że w rundzie regularnej potrafili zaskakiwać faworytów (między innymi ograli jastrzębian u siebie 3:2, ale było to na początku października) i dzięki temu w ogóle dotarli tak wysoko jak play-off. Mimo wszystko, nawet murowanemu faworytowi nie wolno się rozluźnić, na co zwrócił uwagę przed wtorkowym drugim meczem ćwierćfinału Tomasz Fornal, lider Jastrzębskiego Węgla.
Kadra Grbicia rozpocznie sezon pod koniec maja. Będą trzy mecze Biało-Czerwonych na Śląsku
Fornal mówi o niebezpieczeństwie w play-off
Runda zasadnicza to całkiem coś innego niż granie w play-off. Tam można się potknąć i może to nie nieść większych konsekwencji. Tutaj jednak jest play-off i jedna, dwie pomyłki mogą sprawić, że wypadasz z najlepszej czwórki – przestrzega Fornal
Przyjmujący jastrzębian i kadry jest raczej spokojny o rezultat i przede wszystkim nie marzy mu się przedłużanie rywalizacji do ewentualnego trzeciego spotkania, zaplanowanego wstępnie na sobotę, 5 kwietnia w Jastrzębiu.
Bartosz Kurek ograł Wilfredo Leona, ale przestrzega: Jeszcze nic nie wygraliśmy
– Dobrze będzie zamknąć tę rywalizację w dwóch spotkaniach – uważa Tomasz Fornal. – Zrobimy wszystko, żeby zwyciężyć. Na pewno hala będzie wypełniona, będą kibicować drużynie ze swojego miasta, więc trzeba się przygotować na ciężką batalię. Jednak mamy tyle jakości, że jeżeli zagramy tak jak potrafimy, tak jak to wyglądało w pierwszym meczu, to zbytnio się nie martwię o rezultat. Wydaje mi się, że musimy podejść ze skupieniem i motywacją, a wtedy o wynik jestem spokojny.
Wilfredo Leon może odpalić w Kędzierzynie
Teoretycznie więcej emocji kibice obiecują sobie po drugim wtorkowym ćwierćfinale, w którym Zaksa podejmuje Bogdankę i to po przekonującej wygranej 3:1 na wyjeździe. Kędzierzynianie potrafili ograniczyć Wilfredo Leona – supergwiazdę rywali. Nie błyszczał tak jak potrafi, co z drugiej strony może wróżyć zupełnie inną sytuację w rewanżu i ciężkie zadanie dla Zaksy. Jeśli najlepiej serwujący siatkarz PlusLigi wstrzeli się w polu serwisowym, a jego koledzy dołączą, nie popełniając tak wielkiej liczby błędów jak za pierwszym razem, będziemy mieli wielką bitwę w Kędzierzynie.
Gramy u siebie, więc musimy narzucić presję od początku. Kluczowe będzie to, co w pierwszym meczu, czyli zagrywka i przyjęcie. Jeśli je utrzymamy, a oni przecież mają dobrych serwujących, to możemy kontrolować spotkanie, jeśli to się nie uda, może być ciężko – powiedział Igor Grobelny, przyjmujący Zaksy.