Jakub Jarosz, syn znanego reprezentanta Polski z lat 70. i 80. Macieja Jarosza, ma przebogaty dorobek siatkarski. Urodzony w 1987 roku siatkarz miesiąc po 38. urodzinach żegnał się z polskimi kibicami. Stało się to po szesnastu sezonach spędzonych w PlusLidze i dziewiętnastu ogółem w seniorskiej siatkówce. Pożegnanie utytułowanego i lubianego zawodnika w Gdańsku było wzruszające. To był 406. mecz Jarosza w PlusLidze, atakujący Trefla zakończył karierę zdobywając ponad 5 tysięcy punktów. Nie mogło być też inaczej i w pożegnalnym spotkaniu wręczono mu nagrodę MVP.
Znany polski siatkarz kończy karierę. Zaczynał z Kurkiem, błyszczał w kadrze, zdobył dwa medale ME
Po zakończeniu spotkania Jaroszowi dziękował Sebastian Świderski, prezes PZPS, a na telebimie pokazali się jego rywale oraz koledzy z boiska: Bartosz Kurek, Krzysztof Ignaczak, Mateusz Mika, Michał Winiarski i Karol Kłos
Kumpel Bartosza Kurka
Przygodę z siatkówką Jakub Jarosz rozpoczynał jako nastolatek w Gwardii Wrocław. Poważne profesjonalne granie ligowe zaczęło się dla niego w Mostostalu Kędzierzyn (dziś Zaksa) w 2006 roku, gdzie stawiał pierwsze kroki w dorosłym volleyu – m.in. z Bartoszem Kurkiem, przyjacielem z tamtych lat. Poza kędzierzyńskim klubem reprezentował barwy Skry Bełchatów, włoskiego Andreoli Latina, Łuczniczki Bydgoszcz, katarskiego El Jaish, Resovii, Trefla Gdańsk i GKS Katowice, pełniąc funkcję kapitana drużyny. Na sezon 2024/2025 wrócił do Trefla.
Wielkie grzmoty w PlusLidze siatkarzy! Oto pary ćwierćfinałowe, będą elektryzujące pojedynki
Odgrywał ważną rolę w kadrze narodowej za kadencji selekcjonerów Daniela Castellaniego i Andrei Anastasiego w latach 2009-2013. Jarosz jest m.in. mistrzem Polski ze Skrą (2009), zdobywcą Pucharu Polski (2009), a z kadrą dwukrotnym medalistą ME (2009 – złoto, 2011 – brąz) oraz triumfatorem Ligi Światowej (2012) i srebrnym medalistą Pucharu Świata (2011).
Grał w kadrze z Wlazłym
Za kadencji trenera Castellaniego odniósł największy sukces reprezentacyjny – złoto mistrzostw Europy. I właśnie w tym okresie grał w drużynie narodowej m.in. z Mariuszem Wlazłym, z którym znają się także ze Skry Bełchatów. Wlazły, dziś koordynator przygotowania psychologicznego w Treflu Gdańsk, tak pożegnał kolegę:
Serce pęka, co działo się z Andrzejem Wroną po klęsce w LM. Zmięknie nawet największy twardziel
Pamiętam jak przychodził do Bełchatowa z Bartkiem Kurkiem. To było takich dwóch zawodników „żądnych krwi”. W mojej pamięci będzie zapamiętany jako waleczny gość, który się nigdy nie poddaje, który wchodząc na boisko dostarcza pozytywnej energii i ciągnie zespół. Tak go zapamiętamy z każdego momentu jego kariery. Piękna kariera, kilkanaście lat na parkietach, mnóstwo znajomości. Osobiście mam satysfakcję, że mogliśmy razem funkcjonować na boisku, zdobywać punkty i tym bardziej cieszę się, że na swój ostatni okres w karierze przyszedł tu do Gdańska, gdzie jest fantastyczna oprawa i gdzie jest świetne miejsce do zakończenia przygody siatkarskiej. Teraz czeka go wiele innych wyzwań, każdy ma indywidualny pomysł na życie i marzenia do spełniania. Mówił że w końcu pojeździ sobie na nartach, teraz na pewno znajdzie na to czas. Myślę jednak, że może zostać w siatkówce, ma doświadczenie i wiele pozytywnych cech do pracy trenerskiej.