Sulęcki by jak najlepiej przygotować się do walki z mistrzem świata wyjechał do USA. Spędził tam dwa miesiące, trenując pod okiem Andrzeja Fonfary i Pawła Kłaka. Pięściarz z Warszawy był bardzo zadowolony z przygotowań, bo w Ameryce łatwo o bardzo klasowych sparingpartnerów.
Niestety kilkanaście dni przed walką Charlo zgłosił kontuzję i gala została odwołana. Co prawda promotor Polaka Andrzej Wasilewski zapewnił w rozmowie z "Super Expressem", że prędzej czy później pojedynek się odbędzie, ale Sulęcki i tak nie kryje zdenerwowania.
Polsko-polska bitwa w walce wieczoru gali KnockOut Boxing Night 23! Wymowny komentarz Artura Szpilki
- Zainwestowałem w te przygotowania ponad 30 tysięcy dolarów. Mam zapewnienie, że chociaż część tych środków zwrócą nam ludzie z Premier Boxing Champions. Być może zwrócą nam nawet całość środków wydanych na przygotowania, ale czekamy na informacje w tej sprawie. Nawet jeśli tak się nie stanie, to traktuję ten obóz przygotowawczy jako inwestycję w siebie. Na pewno nie obrażę się teraz na świat i będę siedział w Polsce. Wkrótce znowu wylecę do USA i dalej będę w siebie inwestował - zdradził Sulęcki w rozmowie z portalem ringpolska.pl.
Sulęcki nie ukrywa również, że w żadną kontuzję Charlo nie wierzy. I właśnie dlatego wysłał mu prywatną wiadomość.
- Napisałem mu, że jest ch****, a nie czempionem - dodał Polak.