Gdy w grudniu 2007 roku Przemysław Saleta przechodził operację, nie liczyło się dla niego nic innego niż zdrowie i życie jego córeczki Nicole. Nie zważając na ewentualne konsekwencje, sportowiec oddał dziecku swoją nerkę i został prawdziwym bohaterem. Niedługo później wrócił do ciężkich treningów, choć był mocno osłabiony. - Jeszcze niedawno nie było maszyny, na której bym nie brał maksymalnych ciężarów. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, ale i tak to jest 30, najwyżej 40 procent prawdziwego Przemka Salety. Jestem słaby jak dziecko. Blizna boli mnie przy każdym gwałtownym ruchu - mówił wówczas.
Historię mistrza świata w kick-boxingu z 1990 roku szeroko opisywał "Super Express". Nasi fotoreporterzy odwiedzili Saletę na sali treningowej, gdy walczył o powrót do formy.
Od zabiegu minęło już prawie jedenaście lat. Przemysław Saleta czuje się dobrze i czerpie z życia. Na najnowszym zdjęciu z Tajlandii widać jednak ogromną bliznę. To pozostałość po najważniejszej walce w jego życiu - walce o życie swojego dziecka. Fotografia została opublikowana na facebookowej stronie "Men's Over40".
"Przemek Saleta dzisiaj odpoczywa. W końcu kiedyś trzeba. A jak sami wiecie regeneracja to podstawa każdej działalności sportowej. A, że w Tajlandii słońce dopisuje to trzeba je wykorzystać. Tak więc korzystamy z tego, co jest nam dane i z uśmiechem spędzamy niedzielę" - napisano przy zdjęciu Salety.