Mateusz Masternak stanął w niedzielę przed szansą, aby zostać szóstym polskim mistrzem świata w boksie. 36-latek świetnie rozpoczął walkę z Chrisem Billamem-Smithem i pewnie prowadził na punkty, ale po 7. rundzie jego narożnik przerwał walkę w związku z kontuzją żeber. Nadzieje milionów polskich kibiców w ułamku sekundy legły w gruzach, a jednym z liderów wsparcia dla "Mastera" był Artur Szpilka. "Szpila" był też jednym z gości w studiu TVP Sport, a po bolesnej porażce kolegi okazał się idealnym ekspertem, aby zadać pytanie: "co dalej?". Prowadząca studio w TVP Sylwia Dekiert skorzystała z tej możliwości, jednak odpowiedź byłego pięściarza zwaliła nas z nóg.
Artur Szpilka zupełnie nie krępował się w studiu TVP po walce Masternaka
Szpilka przeżył podobne rozczarowanie po pamiętnej przegranej walce o pas WBC z Deontayem Wilderem. Jak przełknął tę gorycz? - Nie jest to najlepsze pytanie na ten moment, ponieważ jestem zupełnie innym gościem niż byłem właśnie wtedy. No wtedy leciałem w balet. Trzy miesiące balet, więc tak sobie poradziłem - odpowiedział całkowicie szczerze 34-latek. Zgodził się też, że Masternak raczej nie wybierze takiej drogi po bolesnej porażce.
- Mateusz nie poleci. Ma przede wszystkim wspaniałe dzieci, żonę. Ja teraz też bym nie poleciał w balet, o dziwo, po kilku przegranych tak samo nie leciałem. Musiałem do tego dorosnąć. Na pewno jest to ciężkie dla niego, ponieważ sam wobec siebie miał bardzo duże oczekiwania. Nie tylko on, cały sztab, my. To będzie tak naprawdę największą zmorą. Nie dzisiaj, nie jutro, tylko za tydzień. Nawet do miesiąca. To dopiero dojdzie jak już zejdzie całe ciśnienie - podsumował Szpilka.