Balski pracował w firmie transportowej i codziennie przejeżdżał setki kilometrów. Przewoził armaturę łazienkową, a pracę łączył z treningami. - Wreszcie to się zmieniło! - cieszy się w rozmowie z "Super Expressem". - Pięć tygodni temu po raz ostatni wyjechałem w trasę. Od niedawna pomagają mi przychylni ludzie z Kalisza, dzięki którym mogę skupić się wyłącznie na treningach - mówi pięściarz wagi junior ciężkiej, który w Częstochowie 18 listopada zmierzy się prawdopodobnie z Amerykaninem Demetriusem Banksem (37 l., 9-2, 4 k.o.).
Balski, który w ostatnim pojedynku w czerwcu znokautował w 4. rundzie byłego pretendenta do tytułu mistrza świata Łukasza Janika, otrzymał zaproszenie od Mateusza Borka do "Osady Śnieżka" w Łomnicy k. Karpacza na wspólne treningi z Adamkiem i jego trenerem Currenem. Amerykański szkoleniowiec jest zachwycony Balskim: - To świetny dzieciak, jest bardzo pilnym uczniem. Zostaje po treningach, by podglądać Tomasza Adamka, słucha, co się do niego mówi, zadaje też dużo pytań. Chłonie wiedzę i nie mam wątpliwości, że będzie mistrzem świata - mówi nam Curren.
- Cieszę się z tych słów, ale wiem, że wciąż popełniam wiele błędów i przede mną dużo nauki - mówi pokornie Balski, który w przyszłym roku wyleci na treningi z Currenem na Florydę. - Widzę, jak Adam rozwija się każdego dnia i dobrze byłoby to kontynuować - mówi szkoleniowiec, który w przeszłości trenował byłego mistrza świata WBC wagi lekkiej Steviego Johnstona. - Treningi z Gusem są bardzo intensywne, ale podobają mi się. Wylot na Florydę? Pewnie, że bym chciał, ale najpierw trzeba wygrać w Częstochowie - tłumaczy Balski.
Fury chce, by do walki wyprowadził go Donald Trump