- Pod koniec sierpnia spotkałem się z jego menedżerem Carlem Holnessem, który podpisywał kontrakty. Zapewnił, że w ciągu tygodnia zwróci całą kwotę - opowiada Babiloński.
- Nic takiego jednak nie nastąpiło. Minął prawie miesiąc, a ja mam już dość czekania. We wtorek do sądu trafi pozew. Menedżer Tysona mieszka w Londynie, gdzie też mamy zaprzyjaźnionych prawników. Efekt będzie taki, że komornik z niego wszystko ściągnie! Babiloński w grudniu na gali w Las Vegas spotka się także z samym Mikiem Tysonem.
- Podejdę do niego i powiem: Oddawaj cholerną kasę - zapowiada polski promotor.