Rywalem Sulęckiego będzie były mistrz świata WBA w średniej Daniel Jacobs (33-2). Amerykanin będzie faworytem tego pojedynku, to nie ulega wątpliwości. Jest byłym czempionem, panował jako mistrz świata WBA w średniej dwa i pół roku, zdetronizował go dopiero w unifikacyjnym pojedynku Genadji Gołowkin i to po strasznym boju. Maciej jest co prawda niepokonany (26-0), ale nie ma takiego doświadczenia, pojedynek będzie rozgrywany w Nowym Jorku, gdzie mieszka Jacobs.
Ale Maciej Sulęcki nie pęka, wierzy w zwycięstwo. Tak samo Andrzej Gmitruk, który swoim bystrym okiem dostrzegł kilka mankamentów w boksie Jacobsa: frontalna pozycja, podatny na lewe sierpowe, miękka szczęka (leżał w walkach z Pirogiem, Morą i Gołowkinem) i już przygotowuje plan taktyczny na pojedynek.
Bardzo ważny będzie dobór sparringpartnerów. W Polsce nie ma ich za wielu, stąd fajny plan wyjazdu na sparingi do Anglii. Sulęcki tak poważnie podchodzi do walki, że planuje nawet wyprowadzenie się na czas przygotowań do wojny z Jacobsem z mieszkania, od żony i córeczki, aby absolutnie skoncentrować się na treningach i odpoczynku.
Jacobs ma przydomek „Miracle Man” (nawiązujący do jego cudownego wyleczenia się z raka). Miejmy nadzieję, że po walce z nim „Miracle Man” (Człowiek Cud) będziemy mówić o Macieju Sulęckim.
Zobacz również: Videoblogi SE: Andrzej Kostyra. "Główka" ma dużo do myślenia