"Super Express": - Ile dostaniesz za tę walkę, bo ludzie różnie mówią...?
Mariusz Wach (33 l.): - Nie mogę mówić, ile, ale zapewniam, że jak dla mnie stawka jest bardzo dobra. Nie mam jeszcze planów, jak wydam te pieniądze. Pewnie spłacę dom, może otworzę jakiś biznes, a resztę odłożę na przyszłość.
- A może w końcu wyprawisz sobie i swej narzeczonej Marcie wesele?
- Papierek nie jest tak naprawdę najważniejszy, najbardziej liczy się miłość, przywiązanie, przyjaźń i wzajemny szacunek w związku. My to wszystko mamy i to jest dla nas najważniejsze.
- Podobno mogłeś jeszcze trochę na walkę z Kliczką poczekać, a później walczyć z nim o większą gażę.
- Gdyby ciocia miała wąsy, toby była wujkiem... Ja nie lubię gdybać. Żyję z dnia na dzień, nie wiem, co się zdarzy za pół roku czy za miesiąc, dlatego wykorzystałem szansę na walkę życia. Na pięć osób z mego teamu wszyscy głosowali za.
- Braci Kliczko znasz nie od dzisiaj...
- Tak, bo kilka razy byłem na ich treningach, podglądałem, jak pracują. To było kilka lat temu i powiem, że zawsze imponowali mi nie tylko bokserskimi umiejętnościami, ale wielką klasą. Są grzeczni, kulturalni, nie obrażają w żaden sposób przeciwników, nie wdają się w żadne pyskówki, swoją wyższość okazują w ringu.
- Trenujesz już "pod" Kliczkę?
- Na razie mam normalne treningi. Mój obóz przygotowawczy częściowo będzie się odbywał w Europie, może w Niemczech lub w Polsce. W Europie też będę miał sparingi.
- A co z dietą, tuczysz się na Kliczkę czy chudniesz?
- Nie, chcę pozostać w swojej wadze, by nie stracić szybkości. Na śniadanie zjadam jajecznicę z 10 jajek, z tym że tylko trzy z nich mają żółtka. Jem też sporo makaronów, białe mięso, owoce morza. Przeważnie jest to jedzenie pochodzenia organicznego. Nie zapominam w diecie także o owocach i warzywach. Unikam boczku, choć go lubię.
- To prawda, że na konferencję prasową z Kliczką kupiłeś sobie garnitur?
- Masz dobre informacje, jest bardzo elegancki i dobrej marki.
- I drogi?
- A ty tylko o tej forsie (śmiech). Tak, dla mnie będzie to najdroższy garnitur w życiu, bo pierwszy, który sobie do tej pory kupiłem.