Władimir Kliczko to niekwestionowana legenda boksu. Reprezentant Ukrainy to były mistrz świata w wadze ciężkiej. W swoim dorobki miał pasy IBF, WBO, IBO oraz był superczempionem WBA. Na 69 walk przegrał zaledwie 5. W kwietniu 2017 roku doznał bolesnej porażki z Anthony'm Joshuą i dwa miesiące później zdecydował się na zakończenie zawodowej kariery.
Na sportowej emeryturze jednak się nie nudzi, ale na pewno nie liczył na takie "wrażenia", jakie spotkały go w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jak wynika z informacji niemieckiego "Bilda" na jachcie ukraińskiego pięściarza, który był na morzu pomiędzy Ibizą, a Majorką, wybuchł pożar. Ogień najpierw pojawił się w maszynowni, a załoga nie mogąc poradzić sobie z pożarem wezwała pomoc około 1.30 w nocy. Mimo że straż przybrzeżna miała spory dystans do pokonania sytuację udało się opanować.
Rodzina Kliczki została błyskawicznie ewakuowana i nikomu nic się nie stało. Przyczyny pożaru nie są na razie znane i będą wyjaśniane przez służby. - Dziękuję straży przybrzeżnej z Majorki, a także naszej załodze pokładowej. Wszyscy dołożyli wszelkich starań, aby opanować sytuację i wyprowadzić nas na brzeg najszybciej, jak to możliwe - powiedział Kliczko cytowany przez "Bild".
- Uważajcie, czego sobie życzycie. Los trochę zbyt poważnie potraktował moją potrzebę "odrobiny adrenaliny" i nasz sobotni rejs zakończył się ewakuacją. Nie martwcie się: ja, moja rodzina i przyjaciele jesteśmy bezpieczni - napisał Kliczko w mediach społecznościowych. Dołączył również wideo z akcji ratunkowej, na którym widać spalony jacht.