Ale tak naprawdę i Sosnowskiemu, i kibicom boksu nie do śmiechu. Bo Niemcy się kompromitują. Słynna, kiedyś sprawna niemiecka organizacja osiągnęła - za sprawą grupy Universum organizującej pojedynek Sosnowskiego z Dimitrenką - poziom kreta na Żuławach. W Polsce nawet gale w Ząbkach są o niebo lepiej zorganizowane niż ta w Hamburgu.
Przeczytaj koniecznie: Aleksander Dimitrenko przed walką z Albertem Sosnowskim: Jestem w wybornej formie!
Ale Sosnowski nie ma wyjścia, musi walczyć z Dimitrenką (29 l.). Do tego pojedynku miało dojść na początku grudnia. Ukrainiec jednak zemdlał w szatni pół godziny przed pojedynkiem! - Czegoś takiego świat nie widział - mówił wtedy "Smok". Okazało się jednak, że nie przewidział możliwości improwizacyjnych Niemców.
- To niepoważne, żeby walkę o tak poważny pas organizować w sali treningowej bez transmisji i fanów. To najdziwniejszy taki przypadek w historii - denerwuje się Sosnowski. - Przecież ten pas mieli między innymi obaj bracia Kliczkowie i Lennox Lewis.
Sosnowski już raz był mistrzem Europy, potem oddał pas bez walki, żeby móc się zmierzyć z Witalijem Kliczką w pojedynku o mistrzostwo świata (przegrał w 10. rundzie). "Smok" wierzy, że pokona Dimitrenkę, dzięki czemu znów dostanie szansę pojedynku o najważniejsze pasy.
Bukmacherzy z firmy STS wyżej oceniają szanse Ukraińca z niemieckim paszportem (1,97:1). Za zwycięstwo Polaka płacą 4,36:1.
Patrz też: Albert Sosnowski: Muszę go znokautować!