W Krakowie doskonale pamiętano wydarzenia sprzed dwóch lat, kiedy przy Reymonta w półfinale baraży niedoceniana Puszcza spuściła lanie wiślakom, a potem wdrapała się – na dwa sezony – do ekstraklasy. Nikt więc pod Wawelem nie miał zamiaru lekceważyć Miedzi, nawet jeśli ta przegrała trzy ostatnie mecze ligowe w „sezonie zasadniczym”.
Biała Gwiazda zaczęła szybko, kombinacyjnie, dynamicznie, spychając gości do głębokiej defensywy. Na dodatek bardzo szybko legniczanie stracili lidera swej defensywy i kapitana drużyny, Adnana Kovacevicia. Wydawało się w tych okolicznościach, że prędzej czy później Jakub Wrąbel będzie musiał skapitulować. Ale bronił z wyczuciem i szczęśliwie – by wymienić choćby strzał Kacpra Dudy, po którym piłka trafiła w poprzeczkę „miedziowej” bramki.
Odpowiedź legniczan – mniej więcej z tej samej odległości – była lepsza. Michael Kostka przymierzył precyzyjniej, piłka po rękawicach wyciągniętego jak struna Kamila Brody wpadła w okienko krakowskiej bramki!
Klęska Wisły Kraków z Miedzią Legnica w barażach o Ekstraklasę
Wisła straciła więc gola, a kilka minut później – także Angela Baenę, z powodu urazu mięśnia dwugłowego. Nie był to koniec dramatów graczy Białej Gwiazdy. Na początku 2. połowy, w pozornie niegroźnym starciu o piłkę z Juliuszem Letniowskim, złamania kości piszczelowej doznał Rafał Mikulec! Z murawy – po kwadransie medycznych zabiegów – zwiozła go karetka…
Drastyczne sceny w meczu Wisła - Miedź. Karetka na boisku. Mecz przerwany na 15 minut
Długo po tej sytuacji łapali równowagę mentalną gospodarze. Właściwie dopiero w momencie, gdy na tablicy zapaliła się 90. minuta, a arbiter doliczył aż 17 minut do regulaminowego czasu, Biała Gwiazda nieco poukładała swe szyki. Jednak cóż z tego, skoro miała i źle nastawione celowniki, i ogromnego pecha. W doliczonym czasie kilkakrotnie wydawało się, że piłka musi wpaść do bramki Miedzi, ale ta była jak zaklęta - choćby po niepozornym kontakcie Angela Rodado z piłką, po którym ta trafiła w słupek.
Ostatecznie po 19 minutach doliczonego czasu sędzia Bartosz Frankowski zagwizdał po raz ostatni i to Miedź sensacyjnie awansowała do finału baraży. W nim już w niedzielę, 1 czerwca, zagra o powrót do Ekstraklasy po dwóch latach z Wisłą Płock.
