- Te święta będą wyjątkowe nie tylko ze względu na Victorię, ale też dlatego, że po raz pierwszy od dawna możemy spędzić je w rodzinnym mieście. Dotychczas często było tak, że ze względu na przygotowania Krzyśka do kolejnych walk jeździliśmy z nim do Warszawy - mówi nam Karolina, żona pięściarza, która wraz ze starszą córką Julią (12 l.) czuwają nad przygotowaniem wigilijnych potraw. Te są dosyć nietypowe. - Pięściarze muszą pilnować wagi, dlatego gdy Krzysiek miał walkę tuż po Nowym Roku, to podczas świąt królowały u nas głównie sałatki czy dania z kurczakiem - mówi Karolina.
- Teraz nie mam nic zaplanowanego, dlatego mogę sobie pofolgować i zjeść inaczej. Najbardziej lubię specjał mojej żony, czyli naleśniki z farszem pieczarkowym, zapiekane z serem. Oczywiście o alkoholu nie ma mowy - uśmiecha się Głowacki, który w tym roku sam wziął się za przygotowanie ryby na wigilijny stół. Nie jest to jednak tradycyjny karp, a... łosoś. - Naszą małą tradycją jest, że zamiast karpia jemy grillowanego łososia lub pstrąga z piekarnika. Pycha!
Być może kolejne święta rodzina Głowackich ponownie spędzi w Warszawie, lecz już w swoim nowym mieszkaniu. Jak zdradził "Super Expressowi" były mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej, planuje przeprowadzkę do stolicy w przyszłym roku. Czego życzy sobie najbardziej w nadchodzących 12 miesiącach? - Przede wszystkim zdrowia, bo ze wszystkim innym już sobie poradzę - mówi "Główka".