Po jednym z uderzeniem Fury'ego Wilderowi zaczęła lecieć krew z... ucha. To mógł być sygnał, że coś niedobrego dzieje się z błędnikiem boksera, przez co Deontay miał problemy z kontrolowaniem postawy. Przewaga Fury'ego rosła, a w trakcie jednego z klinczów Król Cyganów... polizał rywala po szyi, co wzbudziło konsternację obserwatorów.
Dla Wildera była to pierwsza porażka w karierze. Po walce mówił, że chciał pozostać w ringu i bić się, ale jego narożnik zasygnalizował sędziemu zakończenie starcia przez TKO. Kibice obserwujący walkę byli zaskoczeni i sądzili, że to arbiter podjął decyzję (wydawało się, że Deontay ma jeszcze ochotę i mozliwości, by kontynuować), zapadła ona jednak w obozie Wildera.
„Lepszy wygrał. Nie szukam wymówek, ale wolałbym, żeby moi sekundanci dali mi walczyć. Jestem wojownikiem” - mówił tuż po zakończeniu pojedynku Wilder, który, jak podliczono, zadał tylko 32 ciosy wobec aż 84 Fury'ego. Jednak, kiedy jego trenerzy rzucili ręcznik, Deontay idąc w stronę narożnika wykrzykiwał "Dlaczego to zrobiliście?!".