Witalij Kliczko nie obawia się presji ze strony polskich kibiców

2011-05-19 18:11

Witalij Kliczko wytłumaczył, dlaczego zdecydował się na stoczenie pojedynku z Polakiem w naszym kraju. Ukrainiec nie zdradził finansowych szczegółów umowy z Wrocławiem, ale stwierdził, że stolica Dolnego Śląska zaproponowała "optymalną" ofertę.

Starcie Kliczki z Adamkiem odbędzie się 10 września na stadionie, który będzie mógł pomieścić niespełna 44 tysiące widzów.

- We Wrocławiu niedługo nastąpi otwarcie stadionu, który będzie jedną z aren Euro 2012. Jak wiadomo, boks to nie tylko sport, ale i biznes. Przy wyborze miejsca pojedynku bierze się pod uwagę wiele czynników, w tym wysokość oferty finansowej. Wrocław, skąd pochodzi Adamek (polski pięściarz tak naprawdę urodził się w Żywcu, a dorastał w Gilowicach, przyp. red.), zaproponował optymalny wariant - tłumaczy Kliczko.

Przeczytaj koniecznie: Aleksy Kuziemski będzie walczył o tytuł mistrza świata!

"Doktor Żelazna Pięść" zdaje sobie sprawę, że Adamek będzie mógł liczyć na doping z wielu tysięcy polskich gardeł, ale zapewnia, że nie będzie to dla niego problemem.

- Nie mam wątpliwości, że mój przeciwnik będzie miał we Wrocławiu olbrzymie wsparcie, ale nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia. Zarówno ja, jak i mój brat Władimir walczyliśmy na różnych kontynentach i z doświadczenia wiemy, że ważna nie jest lokalizacja pojedynku, lecz zdolność pięściarza do zaprezentowania swoich największych atutów - argumentuje ukraiński pięściarz, który w zawodowej karierze poniósł tylko dwie porażki - w 2000 roku z Chrisem Byrdem i trzy lata później z Lennoxem Lewisem. W obu przypadkach przegrywał jednak nie z rywalami, lecz z urazami, których doznawał w trakcie walk.

Najnowsze