"Super Express": - Czujesz tremę przed debiutem w Polsce?
Marek Jędrzejewski: - Przed każdą walką, nawet na amatorstwie się stresowałem. Nieważne, jaki był rywal, zawsze był stres. Dopiero po wejściu do ringu łapię luz i robię swoje.
- Długo czekałeś na występ przed polską publicznością.
- Cieszę się, że w końcu wystąpię w Polsce. Może ktoś mnie zauważy? Może pojawi się więcej propozycji?
- Jaką masz taktykę na sobotę?
- Mój rywal ma luki w obronie, będę chciał je wykorzystać. Muszę wyprowadzać dużo ciosów w tułów. On lubi walkę w dystansie, a mnie to odpowiada, bo jak na wagę lekką mam dobre warunki fizyczne i długie ręce. Może się uda skończyć wcześniej? Nie nastawiam się na nokaut, wszystko wyjdzie w praniu.
- Nadal pracujesz jako operator wózka wysokiego składowania?
- Tak, i musiałem się mocno nagimnastykować, by załatwić sobie wolne (śmiech). Na szczęście udało się załatwić wolne od czwartku. W niedzielę po gali wracam do Dordrechtu, bo w poniedziałek idę już do pracy.
Murat Gassijew - to on stanie naprzeciw "Diablo"