- Nie wiem, skąd chłop ma takie zapędy, ale niech robi, co chce. Niech gryzie, żuje, połyka i wypluwa. Ja będę boksował i za mnie w ringu przemówią pięści - ripostuje Zimnoch. - Ja przed walką nie opowiadam głupot. Mogę ocenić czyjeś umiejętności bokserskie, ale nie zmyślać takie historie. Bo do każdego podchodzę z szacunkiem, chyba że ktoś mnie obrazi.
Przeczytaj koniecznie: Krzysztof Głowacki: Znokautuję go, jak... trafi się okazja
Dla Zimnocha będzie to czwarta walka w tym roku, Binkowski po raz ostatni był w ringu w listopadzie zeszłego roku i przegrał z przeciętnym Jonte Willisem. Wcześniej miał prawie 5-letnią przerwę w karierze.
- Wielu kibiców może myśleć, że to będzie walka do jednej bramki. Ale skoro on opowiada takie rzeczy, to przyjedzie nabuzowany i będzie chciał zrobić wszystko, żeby wygrać - przewiduje Zimnoch.
Dla pochodzącego z Białegostoku Zimnocha będzie to pierwsza w karierze walka w Wieliczce, rodzinnym mieście jego wielkiego rywala - Artura Szpilki (24 l.). - O Szpilce na razie gadać mi się nie chce, bo przecież do ringu go na siłę nie zaciągnę. Możemy walczyć o każdej porze dnia i nocy, potrzebuję tylko trzech miesięcy przygotowań - zapewnia Zimnoch.
Zobacz również: Kliczko vs. Powietkin. Obóz Rosjanina składa protest
Między innymi po to, żeby przygotować się do wstępnie planowanej na luty walki ze Szpilką, Polak wybiera się po starciu z Binkowskim do USA. - Do Nowego Jorku lecę 3 listopada, a wracam przed świętami. Na pewno będę trenował m.in. w Mendez Gym, ale nie wiem jeszcze, z jakimi trenerami. Najpierw jednak trzeba zrobić robotę w Wieliczce - podsumowuje Zimnoch.
Bilety na galę do kupienia w serwisie www.ebilet.pl
Nie przegap!
Gala w Wieliczce, walka Zimnoch - Binkowski, 19 października od godz. 19.00, Polsat Sport