W walce wieczoru FAME MMA 17 Kamil Łaszczyk pokonał Amadeusza Ferrariego. Freak-fightowiec musiał uznać wyższość pięściarza, który wyszedł do klatki w formule znacznie bardziej sprzyjającej Ferrariemu. Mimo to, zdołał pokonać rywala ciosami w parterze i bezlitośnie go rozbijając. Zawodnik FAME MMA nie może się jednak pogodzić z porażką i twierdzi, że decyzja sędziego była żartem.
Ferrari po porażce na FAME MMA 17: Sędzia dał prezent Łaszczykowi
Amadeusz Ferrari dominował w tym starciu przez siedem minut, ale w ostatniej minucie popełnił błąd i został rozbity. Sędzia Piotr Jarosz musiał ochronić zdrowie Ferrariego i przerwał starcie. Zdaniem zawodnika FAME MMA, ciosy Łaszczyka były "nieznaczące".
- 32-1. Obejrzałem walkę praktycznie pełna dominacja. Jedyne co sędzia uratował na te 8 sekund to nie moje zdrowie, a uratował Łaszczyka twarz jako sportowca. Szacunek dla Kamila i tak chociaż dostał duży prezent od sędziego, bo on sam nie zrobił mi dosłownie nic - napisał Ferrari na Instagramie.
Freak-fightowiec przyznał, że był zmęczony, bo włożył dużo sił, ale ostatecznie to rywal bezlitośnie obijał go ciosami z dosiadu. - Oczywiście byłem bardzo zmęczony, bo włożyłem dużo siły, żeby go lać całą walkę, bo jednak Szczurek to nie byle kto, ale to przerwanie traktuję jak żart, bo zdobył lepszą pozycję, zadał raptem kilka nieznaczących ciosów i tyle. Nie zamierzam się tłumaczyć. Każdy, kto oglądał walkę widział, kto wygrał i te 8 sekund nic by nie zmieniło - kończy.