Ogłoszenie walki Artura Szpilki w federacji HIGH League było i wielkim zaskoczeniem i wielką "bombą transferową". A kolejną świetną informacją było to, że zmierzy się z Denisem Załęckim. Wielu fanów wyczekiwało na ten pojedynek, bo zapowiadało się na niesamowitą wymianę ciosów w klatce. I pierwsze sekundy potwierdziły, że to będzie szalone starcie.
Artur Szpilka został zrugany przez trenera. Poszło o walkę z Załęckim, zgasił entuzjazm boksera
Artur Szpilka uderzył w Załęckiego. Ostry wpis pięściarza
Niestety bardzo szybko dał o sobie znać uraz Załęckiego. Nie wytrzymało jego kolano i zawodnik padł z krzykiem na deski, a sędzia był zmuszony przerwać pojedynek. Po walce między wojownikami nie było widać złej krwi i wyrażali się o sobie z szacunkiem. Teraz jednak Szpilka w dość ostrych słowach odniósł się do wpisu Załęckiego.
Fani Marty Linkiewicz będą zawiedzeni! Muszą uzbroić się w cierpliwość, „Linkimaster” odkryła karty
- Co do samej walki, czy jestem zadowolony!? Jestem wku*****! Uważam to samo, co większość z was! Miałem duże szanse wygrać. Nie dostałem żadnego ciosu, próbę wejścia w nogi wybroniłem bez wysiłku. Czy przegrałem przez kontuzje? Chyba każdy widział, że upadłem przez ból! To nie szukanie wymówek, ale nikt mi nie powie, że przegrałem przez to, że byłem gorszy, bo mimo, że może nawet tak było, to ta walka tego nie pokazała. Nie dostałem ani jednego ciosu, nawet gdy leżałem, bo każdy cios zatrzymał się na gardzie! Umiem przyznać się do porażki, gdybym dostał cios i padł, nie byłaby to wina kontuzji, gdybym padł przez brak tlenu to byłaby to wina tego, że byłem gorszy. Jednak jeśli upadam przez nogę, nie dostając nawet pół ciosu to nie powiem, że poniosłem porażkę - napisał Załęcki na Instagramie.
Szpilka nie wytrzymał. Dosadnie odpowiedział Załęckiemu
Na odpowiedź Szpilki nie trzeba było czekać zbyt długo. - Ogólnie nie wypowiadałem się w ogóle na ten temat. Znamy się z Denisem, ale jak czytam te wypociny, które napisałeś, to mnie zalewa. Kolego, nie zdążyłem zadać żadnego ciosu, bo walka ma rundy, czas żeby dobrać się do przeciwnika. A nie machać na oślep cepami i brakło mi tak naprawdę sekund żeby był koniec - zaczął Szpilka.
- Nie wyszło, bo zdałeś sobie sprawę, że już nic nie zrobisz. Jak miałem naderwane więzadło, to tydzień nie wsiadłem do samochodu, bo nie dałem rady. 3 miesiące chodziłem w ortezie, co i tak skończyło się operacją - kontynuował pięściarz. - A Ty jedziesz w samochodzie. Kto widział walkę i choć trochę się zna, to wie jaka była prawda - podsumował Szpilka.