Jan Błachowicz przez nieco ponad rok cieszył się z tytułu mistrza świata UFC w wadze półciężkiej. Niestety, w październiku 2021 roku musiał uznać wyższość Golvera Teixeiry i teraz przygotowuje się do powrotu na szczyt. W swojej następnej walce „Cieszyński Książę” ma zmierzyć się z Aleksandarem Rakiciem, a starcie zaplanowano na połowę maja tego roku. Niestety, jego przygotowania zostały bardzo mocno zaburzone. Wszystko przez bezczelną kradzież samochodu polskiego zawodnika.
Jan Błachowicz miał jechać na obóz, ale skradziono mu samochód
Na co dzień Jan Błachowicz poruszał się luksusowym Jeepem Grand Cherokee, ale to nie wartość samochodu jest w tej chwili dla Polaka najważniejsza. Zaraz po treningu miał on wybrać się swoim samochodem na górski obóz, aby rozpocząć kolejny etap przygotowań. W samochodzie, jak poinformował „Cieszyński Książę”, znajdował się niezbędny na obóz sprzęt. Zawodnik zamiast w spokoju przygotowywać się do walki, musi teraz liczyć na odnalezienie się skradzionych rzeczy.
Bokserski mistrz napadnięty i okradziony. „Przystawili mi pistolet do głowy”
– Do bydlaka, który ukradł mój samochód. Dużo namieszałeś na ostatniej prostej przygotowań do walki. W samochodzie znajdował się sprzęt, niezbędny do górskiego campu. Miałem na niego jechać tuż po treningu. Zamiast spokojnej głowy i szlifowania formy muszę siedzieć na policji, załatwiać sprawy urzędowe i kombinować co robić teraz. Bardzo solidne „dziękuję” gnoju – nie przebierał w słowach Błachowicz.
– Możesz jeszcze się zreflektować, zaparkować samochód i dać cynk gdzie trzeba. Do wszystkich, którzy mogą cokolwiek wiedzieć – prosimy o pomoc w odnalezieniu. Ważne jest aby wszystko znalazło się jak najszybciej. Będzie nagroda! O samochodzie: JEEP GRAND CHEROKEE / WJ 7857H / CZARNY. Charakterystyczną cechą był zamontowany bagażnik – opisał zawodnik skradziony pojazd i poprosił o jak najszersze udostępnienie sprawy.
– To spory cios dla całego teamu, w szczególności pod kątem organizacyjno-logistycznym. Na tym etapie Jan powinien być pochłonięty wyłącznie treningami. Wierzymy jednak w pozytywne zakończenie całej sprawy i z góry dziękujemy za każdą pomoc – przekazała z kolei Dorota Jurkowska, menedżerka.
