Karolina Kowalkiewicz w ostatnie pięć lat przeszła drogę z piekła do nieba. Od września 2018 roku do sierpnia 2021 przegrała aż pięć pojedynków z rzędu! UFC, dla którego Polka walczyła wcześniej siedmiokrotnie (pięć z tych walk wygrała), wykazało się sporą wyrozumiałością i mimo tak słabej postawy nie rozwiązało z nią umowy. Kowalkiewicz pozbierała się od 2022 roku nie przegrała ani razu, notując już cztery zwycięstwa z rzędu – teraz pokonała Dianę Belbitę na UFC Fight Night 229. Po zwycięstwie Karolina Kowalkiewicz zdecydowała się na bardzo osobiste i trudne wyznanie.
Kowalkiewicz cała we łzach po wygranej. Szczególna dedykacja
Tuż przed walką Karolina Kowalkiewicz straciła dwoje ważnych dla siebie osób. – To był najtrudniejszy okres przygotowawczy do walki w trakcie całej mojej obszernej kariery. Zmarł mój ojczym oraz odeszła żona mojego brata. Ja zadecydowałam, że nie wrócę do Polski. Zostałam w Stanach, aby cały czas trenować do tej walki. To wszystko dedukuję wam, mojej rodzinie, a w szczególności mojej mamie – powiedziała polska zawodniczka w rozmowie Danielem Cormierem tuż po walce.
Później Polka potrafiła jednak opanować emocje i nieco opowiedzieć o samej walce. – Dobrze przygotowałam się stójkowo na Dianę, jedną akcję, która się udawała ćwiczyliśmy z moim trenerem. Plan był jednak inny, chciałam obalić i skończyć w parterze, ale defensywne zapasy Diany były bardzo dobre. Ostatecznie jestem jednak szczęśliwa z wygranej – podkreśliła Kowalkiewicz, która na koniec zapowiedziała, że teraz zrobi sobie krótkie wakacje i po nich wróci do treningów.