„Super Express”: - Jak długo mieszkasz z mężem na Florydzie i co zadecydowało o waszej przeprowadzce?
Karolina Kowalkiewicz: - Przebywam tutaj od dwóch lat, ale na stałe jestem tu od roku. Przede wszystkim decydująca była możliwość trenowania w klubie American Top Team. Tak naprawdę dwa lata temu przyleciałam tutaj, aby przeprowadzić mój ostatni fight camp w życiu. To miała być moja ostatnia walka i przygotowywałam się do przejścia na sportową emeryturę. Jednak od kiedy zaczęłam tu trenować, nabrałam takiego wiatru w żagle, że odłożyłam w czasie decyzję o zakończeniu kariery.
- Nosiłaś się z zamiarem przejścia na emeryturę, a wygrywasz kolejne walki i pniesz się w górę w rankingu federacji UFC. Jakie kolejne cele?
- Mówiąc szczerze nie mam żadnego konkretnego celu. Nie narzucam sobie żadnej presji. Co ma być to będzie. Na nowo czerpię radość z tego sportu. Wygrywam kolejne pojedynki i cały czas się rozwijam. Zobaczymy jak to dalej się potoczy. Już kiedyś miałam wielkie plany, cele i ambicje, a przyszła poważna kontuzja i przegrane walki. Teraz moim celem jest wygranie każdej kolejnej walki.
- Jak oceniasz najbliższą rywalkę Iasmin Lucindo? Brazylijka mimo 22 lat jest bardzo doświadczona (15 wygranych i 5 porażek).
- W UFC nie ma łatwych walk czy łatwych rywalek. Moje przygotowania przebiegły bardzo dobrze i niedługo przeniosę się do Brazylii, Mam za sobą udany obóz przygotowawczy,
- Rozmawiamy w ogrodzie z palmami i basenem. Jak się mieszka na Florydzie?
- Mieszka mi się tutaj bardzo komfortowo. Wpływają na to trzy rzeczy: klimat, bo jest cały czas ciepło; roślinność, bo cały roku jest zielono; oraz mentalność ludzi. To jednak wynika z tego, że cały czas świeci słońce i ludzie są cały czas uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni i nie narzekają. Jednak bardzo brakuje mi tu Lidla, którego jestem fanką (śmiech).