Mariusz Pudzianowski

i

Autor: KSW / Materiały prasowe Mariusz Pudzianowski

19 miesięcy za kratami

Mariusz Pudzianowski pisał pamiętnik w więzieniu! Mamy fragmenty, wstrząsające wspomnienia

2024-12-26 10:24

Mariusz Pudzianowski ostatnią walkę stoczył w czerwcu zeszłego roku. Do klatki KSW miał powrócić w listopadzie na setnej jubileuszowej gali w Gliwicach, ale kilkanaście dni przed wycofał się. "Pudzian" nadal jednak intensywnie trenuje i w najbliższych miesiącach powinniśmy wreszcie zobaczyć go w akcji. W oczekiwaniu na jego kolejną batalię, dogrzebaliśmy się do interesujących faktów z jego życia.

Pudzianowski zanim wypłynął na szerokie wody i został najsilniejszym człowiekiem na świecie, spędził 19 miesięcy za kratami. Do więzienia trafił za pobicie. Początkowo został skazany na trzy i pół roku, po apelacji na dwa i pół, ale ostatecznie za dobre sprawowanie wyszedł jeszcze szybciej.

- W mojej miejscowości był taki boss, właściciel dyskoteki. Jego ochroniarz nadepnął mi na odcisk. Wielki chłopisko, parę lat starszy ode mnie, boks trenował. Wdaliśmy się w bójkę, ale myślałem, że załatwiliśmy to po męsku. A on okazał się babą. Oskarżył mnie o pobicie i kradzież złotego łańcucha wartego tysiąc złotych. Na rozprawie oczyszczono mnie z zarzutu kradzieży, ale za pobicie musiałem swoje odsiedzieć. W pierwszej instancji dostałem 3,5 roku, po apelacji - 2,5. Za dobre sprawowanie wypuścili mnie przed czasem. Kuratora miałem 2 lata. Zwolnienie warunkowe skończyło mi się 20 marca tego roku - opowiadał Pudzianowski w rozmowie z "Super Expressem".

Fragmenty pamiętnika Mariusza Pudzianowskiego z czasów pobytu w więzieniu

Co ciekawe Pudzianowski podczas 19 miesięcy za kratami... pisał pamiętnik, którego fragmentami podzielił się z nami.

"Leci mi już dziesiąty miesiąc odsiadki. Dzień jak co dzień. Pobudka - 6:30. Apel o 7. Na śniadanie nic specjalnego nie było Dali "cwaniaka" (salceson - red.), chleb, masło i kawę. O 10 jak co dzień 45 minut spaceru. Za to o 11 zaczął się mały młyn. Wychodzimy do łaźni. Są ze mną "Kulfon" i "Grabarz", kalifaktorzy (ci, którzy rozwożą posiłki po celach - red.). Razem ćwiczymy w siłowni urządzonej w łaźni Spadła antanda (grupa porządkowa - red.), przewrócili całą łaźnię i kantorek, gdzie trzymaliśmy żelastwo do ćwiczeń, łomem rozwalili szafę. Jakby cyklon przeszedł. Można się domyśleć, dlaczego. Bo telefon był tam schowany. Potem zrobili nam "suchą łaźnię" w izolatce. Przesłuchiwali, czy to zguba. Na pewno ktoś nas z zazdrości sprzedał. Że po treningach możemy codziennie wziąć prysznic, a reszta raz w tygodniu" - czytamy we wpisie z 7 czerwca 2001 roku.

Pudzianowski, Błachowicz, Juras i inni śpiewają kolędy

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze