Walka Mameda Chalidowa z Roberto Soldiciem była jednym z największych wydarzeń w historii federacji KSW. Z jednej strony legenda polskiego MMA, a z drugiej obecna gwiazda organizacji i zawodnik z ogromnym potencjałem. Chorwat swoją niebywałą siłę potwierdził bardzo szybko. Pojedynek od pierwszych sekund był elektryzujący i emocjonujący. Wszystko co najważniejsze wydarzyło się w drugiej rundzie.
Khalidov po nokaucie miał zmasakrowaną twarz. Miał mnóstwo szczęścia, szokujące słowa lekarzy
Mistrz KSW dobitnie o zachowaniu Soldicia. Ma zastrzeżenia
Wówczas Soldić potężnym lewym sierpowym trafił w głowę Chalidowa. 41-letni zawodnik od razu runął na deski i już wtedy widać było, że walka dobiegła końca. Po pierwszym ciosie Soldić dopadł jeszcze do rywala i zadał mu dwa uderzenia "młotkowe". To nie spodobało się wielu kibicom. Zastrzeżenia do zachowania mistrza ma również Marian Ziółkowski.
Szef KSW pokazał zdjęcie zmasakrowanego Chalidowa. Okropny widok, padły słowa o horrorze
Czempion wagi lekkiej uważa, że Soldić przesadził "dobijając" Chalidowa. - Muszę to powiedzieć, bo zauważyłem, że nikt o tym nie mówi. Nie podobało mi się, że Soldić go tak dobijał. Soldić nie jest zawodnikiem, który ma trzecią czy dziesiątą walkę w karierze, tylko już troszeczkę tych walk nabił. To też nie jest zawodnik, który pierwszy raz kogoś znokautował i nie wie, jak zachowuje się gość znokautowany - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty WP Ziółkowski.
Soldić przesadził? Mistrz KSW nie ma wątpliwości
Mistrz KSW twierdzi, że Soldić jako doświadczony zawodnik powinien czuć, że Chalidow i tak nie byłby w stanie kontynuować pojedynku. - Nie jestem zawodnikiem, który wiele razy znokautował, ale jednak po kilku nokautach już człowiek mniej więcej widzi, jak drugi się układa. Mniej więcej to można wyczuć, czy ten drugi zawodnik jest w walce. Oczywiście nie można ryzykować i nieraz można przespać ten moment, czego mam świadomość, ale jednak pewne rzeczy można dostrzec - uważa zawodnik.
- Widziałem w telewizji, że po ciosie lewą ręką Mamed był wyłączony. Potem poszedł młotek, za którego Soldicia winić nie można, bo chciał dobić Chalidowa. Potem poszedł drugi młotem, a potem sędzia wszedł… Wyraźnie sędzia wszedł, a on jeszcze szukał, żeby go tam trafić. Nie podobało mi się to - wyjawił Ziółkowski.