Panowie wspomniani we wstępie od dawna nie ukrywają, że nie pałają do siebie sympatią i zdecydowanie nie darzą się także szacunkiem. Głośno zrobiło się po niedawnych słowach Świerczewskiego, który rozmawiając ze sport.pl stwierdził: - Ja go [Najmana - red.] nie znam, nigdy go nie obraziłem. Mogę tylko powiedzieć, że Najman przegrywa większość pojedynków. Więcej krzyczy niż się bije, ale to jego sprawa. Czasem są takie pieski, co głośno szczekają, ale nie ugryzą. Może on ma taki sposób na życie, ale to jego wybór. Wiem, że dzisiaj nie mam już szans z zawodowcami. A z Marcinem? Nie wiem, może kiedyś dojdzie do takiej walki.
Emocje związane ze sportami walki i Świerczewskim rosną, gdyż w sobotę, 21 grudnia, były reprezentant Polski w piłce nożnej zadebiutuje w klatce MMA walcząc w Zielonej Górze z Gregiem Collinsem. Tymczasem Najman zapytany przez sport.pl o kwestię ewentualnego pojedynku ze "Świrem" odparł: - Jako element widowiska, takie starcie mogłoby się odbyć. Ale z drugiej strony, ile by ono mogło potrwać? 15, 20 sekund? Gdyby oprócz łokci, mogły być też w użyciu plaskacze, to już w ogóle byłoby zabawnie. Dla mnie najprawdopodobniej byłaby to najłatwiejsza walka w życiu.
I dodał: - Świerczewski przez lata zgrywał kozaka na boisku. Piłkarze ważą po 60-70 kg i w takim towarzystwie mógł tak robić. Teraz przekona się, że MMA to inne wyzwanie. Odpowie sobie na wiele pytań. Niby nie ma zbyt wymagającego rywala na gali w Zielonej Górze, ale myślę, że dla niego to wystarczający poziom.
Kibice będą mogli sobie wyrobić zdanie na temat umiejętności Świerczewskiego w klatce już w sobotę, 21 grudnia.