Andrzej Kostyra: Nie mogliśmy się zdzwonić, bo podobno jest Pan "najbardziej zapracowanym bezrobotnym w Polsce". To co robi ten bezrobotny?
Tomasz Sarara: Nawet nie najbardziej zapracowany bezrobotny w Polsce, ale... na świecie. To oczywiście żart, ale faktem jest, że bardzo ciężko pracuję, prowadzę masę treningów. Sam też wziąłem się za siebie. Ale to moja pasja, robię to z radością. Czyli jakby w ogóle nie pracował.
Pojawiły się filmy jak pan sparuje z mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów, a teraz dobrym zawodnikiem MMA Szymonem Kołeckim. Co to oznacza?
To oznacza, że dołączyłem do Akademii Sportów Walki Wilanów i moim trenerem odpowiedzialnym za przygotowanie MMA jest Mirosław Okniński, Jestem jednym z trybów machiny trenera Mirka. Innym z trybów tej machiny jest Szymon Kołecki. Teraz te dwa tryby się docierają, żeby dojechać jak najdalej.
Mirek Okniński mówi o panu: "Mega kozak, legenda kickboxingu". Widzi Pana w MMA, Padają różne nazwiska ewentualnych przeciwników: Artur Szpilka, Izu Ugonoh... Czy to realne?
-am nadzieję, że tak. Mierzymy w zawodników, którzy podobnie jak ja dopiero przechodzą transformację ze sportów walki. Ale uzbrajam się w cierpliwość, jestem przekonany, że walka z wymienionymi stanie się za jakiś czas faktem.
Czyli idzie pan w kierunku MMA. Nie za późno?
To jest pierwsza rzecz za przeproszeniem, za którą sobie "ryłem banię". Trzeba to było robić rzeczywiście parę lat wcześniej. Ale gdy pierwszy raz rozmawiałem z Mirkiem Oknińskmi, zapytał mnie o mój wiek. 35 lat. Mirek mi odpowiedział: "Tomek, w twoim wieku Szymon Kołecki dopiero zaczynał przygodę ze sportami walki, przyszedł na sale treningową, uczyłem go pozycji walki. On dałby się pokroić, żeby mieć opanowaną taką płaszczyznę jak ty. I zobacz co osiągnęliśmy w ciągu dwóch i pół roku. Gość który nie miał żadnej styczności ze sportami walki wygrywa z Mariuszem Pudzianowskim, a po trzech latach z brązowym medalistą olimpijskim w zapasach Damianem Janikowskim". To mnie przekonało, lepiej zacząć późno niż wcale.
Prowadzi pan w Krakowie szkołę sportów walki. Niedawno jeden z dziennikarzy zrobił panu kiepską reklamę twierdząc, że tam przygotowują się kibole do ustawek. Bardzo ostro pan mu odpowiedział.
Nie, bardzo ostro to dopiero mogłem mu odpowiedzieć. Rok temu założyłem swój klub sportów walki "Sarara Team". A tamta historia była związana z Towarzystwem Sportowym Wisła Kraków. Byłem tam trenerem. Podpinanie mnie pod niesportowe aspekty było nie fair, polemizowałem z tym.
Są już na polskim rynku dwie federacje walka na gołe pięści. Nie ciągnie pana do nich?
Z jedną z tych organizacji blisko współpracuję. Ale jestem wybitny zawodnik sportów walki, do walk na gołe pięści nie ciągnie mnie.
Właśnie, jest pan legendą sportów walki. Ile walk pan stoczył w sumie w boksie, kickboxingu K1?
Licząc amatorskie i zawodowe walki, na pewno będzie ponad dwieście. Znalazłem niedawna swoją pierwszą książeczkę ze sportów walki. Jest tam wklejone moje zdjęcie jako 11-letniego chłopaka. Twarz jak balon, taki mały grubasek. I jest tam data pierwszej walki, stoczyłem ją w kickboxingu w roku… 1998!
Tomasz Sarara jak wino, im starszy tym lepszy. Chyba wygrał pan 21 ostatnich walk.
Na pewno co najmniej tyle się uzbierało. Ostatnią walkę przegrałem w 2012 roku. Moim przeciwnikiem był wtedy Władimir Tok. Możecie obejrzeć tę walkę, zobaczycie że nie przegrałem, to był wałek, werdykt to kupa śmiechu. Ale rzeczywiście mogę mówić z dumą, że od ośmiu lat nie przegrałem żadnej walki.
Najtwardszy rywal?
Rosjanin Turpal Tokariew (Sarara wygrał z nim w Kazaniu w 2014 roku - przyp.red.)
Krytycznie wyrażał się pan o występach wielu zawodników w sportach walki, mówił pan, że "teraz walczą frajerzy, nie fajterzy". Jak kilku, może nawet kilkudziesięciu, fajterów znam.
Miałem na myśli to, że teraz karierę na arenach sportów walki robią celebryci. Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś kto odniósł sukces w swojej branży, dziś dla funu, pieniędzy bawił się w sporty walki. Boli mnie tylko ta promocja patologii. Ale nie chcę wymieniać nazwisk. Chociaż… są wyjątki. Jak przykładowo DJ Decks. Wychowałem się na jego muzyce, do dzisiaj słucham jego utworów, utożsamiam się z nim muzycznie. Jeżeli taka osoba podejmuje sportowe wyzwanie, chce walczyć w klatce, będę mu kibicował, mogę nawet wykupić PPV.
Teraz krótka ankieta. Dziesięć pytań. Pierwsze, czego się pan najbardziej boi?
O kurcze, mało czego się boję. Chyba utraty zdrowia. Poza ringiem. Bo w ringu się nie boję.
Osoba która jest dla pana wzorem, bohaterem?
Rodzice.
Jaka jest cecha u ludzi, którą najbardziej pan podziwia?
Niby proste pytanie, ale trudne. Charakterność.
Zdarza się panu kłamać?
Jak każdemu (śmiech).
Najcenniejsza rzecz, którą pan posiada?
Rodzina.
Ulubione hobby?
Sporty walki i piłka nożna, oglądanie meczów.
Co najbardziej pan ceni u ludzi, a czego nienawidzi?
Cenię szczerość, nie trawię fałszu.
Czego pan żałuje w życiu?
Niczego.
Szczęście to…
Mieć zdrowe dzieci, iść odważnie przez życie, przeżyć to życie dumnie i godnie. Mieć dużo czasu dla rodziny, mieć dużo pieniędzy na realizacje marzeń własnych i dzieciaków. Wszystko się kręci wokół rodziny i godnego, stabilnego życia…
Na klatce piersiowej ma pan tatuaż "Nie siła, lecz charakter daje nam przewagę". Co to znaczy?
To charakterność, posiadanie hierarchii wartości i podejmowanie według niej właściwych decyzji., przezwyciężanie przez siłę charakteru różnych problemów w ringu i poza ringiem.