Pierwsza runda przebiegała w spokojnym tempie. Błachowicz często zmieniał pozycje, a Brazylijczyk szukał mocnych kopnięć i ciosów z lewej ręki. Wojownik z Cieszyna w pewnym momencie trafił jednak rywala mocnym kopnięciem, a po chwili był blisko obalenia, ale Santos sprytnie się przed tym obronił. "Maretta" kończył tę rundę z niewielkim rozcięciem na prawym policzku.
W drugiej odsłonie mieliśmy festiwal kopnięć. Szczególnie brylował w tym Brazylijczyk, który ochoczo kopał nogi Błachowicza. Polak mądrze utrzymywał dystans, co jakiś czas częstował przeciwnika kopniakami, do których dodawał mocne uderzenia lewą ręką. Po niecałych 3 minutach 2. rundy Błachowicz trafił rywala tak mocno, że ten aż się cofnął, ale nie padł na deski. Szybko jednak doszedł do siebie i w końcówce rundy zaatakował Polaka efektownym high-kickiem.
Trzecia runda okazała się ostatnią. Błachowicz mocno ruszył na Brazylijczyka i zaatakował ciosem podbródkowym, ale wyraźnie przestrzelił. Santos tylko czekał na taki błąd. Wyprowadził efektowną kombinację ciosów prawy-lewy i powalił Błachowicza na deski. W parterze było istne gradobicie ciosów, na które Błachowicz nie miał jak odpowiedzieć i sędzia przerwał walkę.
Na gali w Pradze efektowne zwycięstwo zaliczył inny z naszych reprezentantów - Michał Oleksiejczuk (13-2), który błyskawicznie zdemolował Amerykanina Giana Villante (17-11), który zakończył walkę już w 1. rundzie potężnym ciosem na wątrobę. - Nie sądziłem, że uda mi się skończyć tę walkę tak szybko, byłem gotowy na intensywną pracę przez 15 minut. Trenuję ciosy w różnych płaszczyznach. Bardzo się cieszę z wygranej i czekam na kolejny pojedynek – powiedział Polak.
