Mariusz Pudzianowski w sobotę nastawił się na ostrą wojnę w oktagonie podczas gali KSW 59. Jego rywalem miał być potężnie zbudowany Serigne Ousmane Dia. Zawodnik z Senegalu, nazywany Bombardierem, chciał pokazać, że drzemie w nim potężna siła i pokonać byłego mistrza świata strongmanów na jego ziemi. Niestety, w ostatniej chwili wszystko się posypało. Przybysz z Afryki wziął już nawet udział w oficjalnym ważeniu dobę przed zaplanowaną walką. Jednak kilka godzin przed samym starciem Bombardier zaczął odczuwać bardzo silny ból. Jak relacjonował później Mariusz Pudzianowski, w hotelu pojawiła się karetka, a jego niedoszły rywal został przewieziony do szpitala. Na KSW posypały się gromy ze strony kibiców, których część wykupiła dostęp PPV specjalnie dla walki Pudzianowski - Bombardier. Federacja postanowiła więc odpowiedzieć, przez co wiemy, że Senegalczyk musiał naprawdę bardzo cierpieć w sobotę.
Zobacz: Andrzej Gołota przeżył traumę w dzieciństwie. Po tym co zrobił ojciec, nie chciał go już znać. Potworne!
Z dokumentacji medycznej wynika, że Serigne Ousmane Dia musiał przeżywać prawdziwe katusze w Polsce. Do placówki medycznej trafił z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowe, na co wskazywały też pierwsze doniesienia. Później pojawiły się głosy, że tak naprawdę bolała go ręka, ale oficjalne dokumenty zaprzeczają wersji, w której problemem miałaby być kończyna Bombardiera.
Sprawdź: Ten dzień na studiach Mariusz Pudzianowski zapamiętał na całe życie. Stres był przepotężny! Tak zdobył wykształcenie
Badanie tomografem komputerowym potwierdziło wstępne rozpoznanie. Dla Bombardiera była to fatalna wiadomość, ponieważ za swój przyjazd do naszego kraju nie otrzymał nawet złotówki. Niewykluczone jednak, że w przyszłości zobaczymy go w klatce KSW. - Dia wciąż ma z nami ważny kontrakt. Wykonał dużo pracy w zakresie promocji i nie otrzymał za to nawet pół euro, ponieważ nie doszło do walki. Jemu naprawdę zależało na tym występie, bo to się wiązało z wynagrodzeniem. Dlatego chcemy do tej walki doprowadzić jeszcze w tym roku - skomentował właściciel federacji Martin Lewandowski.
Sprawdź: Nikt nie mógł uwierzyć w to, co zrobił nastoletni Kamil Stoch przy starszych. Bardzo zawstydzające!
W sobotę Mariusz Pudzianowski zmierzył się ostatecznie z Nikolą Milanoviciem. Zastępstwo, które przyszło w ostatniej chwili, nie spodobało się wielu fanom. Milanović nie był rzecz jasna przygotowany do końca do tego pojedynku i samo starcie bardzo rozczarowało. "Pudzian" szybko poradził sobie z rywalem, ale sam nie miał wesołej miny po tym, jak sędzia podniósł jego rękę do góry.